ďťż
Sweety
Analizy i interpretacje http://83.15.153.174/lopata/P_aip_sw
Omówienie, analizy i interpretacje tekstów literackich
Analizy i interpretacje tekstów literackich
Poprzez epoki - analizy i interpretacje
Poproszę ślicznie o analizę
Wizaż i charakteryzacja
05.06 | bass satisfaction | metro stacja caffe - rzeszĂłw
Daniel
Zespół Max Band
Internet pod Rzeszowem ( Biała)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zboralski.keep.pl

  • Sweety

    Bardzo lubię psychologię. Lubię też analizować czyjś charakter. Na podstawie zaobserwowanych zachować staram się odkrywać prawdziwe "ja" danej osoby i docierać do tego, co ukrywa ona pod maską, przedstawianą światu. Wydaje mi się, być może niesłusznie, że każdy z nas, chąc lub nie chcąc, zakłada swoją własną maskę i nie zawsze otoczenie widzi go takiego jakim jest naprawdę. Dlatego warto szukać w człowieku tego, co dobre i prawdziwe. Czy uważacie, że taka analiza czyjegoś zachowania będzie słuszna czy błędna?


    hej miranda:wink: ja tez uważam ze jest to bardzo interesujące - analiza i wyciąganie subiektywnych spostrzeżeń; oczywiście że można poznać kogoś na podstawie obserwacji, jednak nigdy do końca, gdyz jak zapewne sama wiesz , ludzka natura jest bardzo skomplikowana :roll: dla mnie satysfakcjonujace jest to , że potrafie wyciągać jakies generalne ale zawierające całą istote wnioski o kimś; nie jestem wścibska haha lubie poddać analizie też swoje wnętrze i swoje sny - to dodaje mi jakiejś energii, może dlatego że wiem ze jestem w tym dobra (z natury jestem skromna :roll: ); pozdo

    Wydaje mi się, być może niesłusznie, że każdy z nas, chąc lub nie chcąc, zakłada swoją własną maskę i nie zawsze otoczenie widzi go takiego jakim jest naprawdę. - też tak uważam, na komfort bycia sobą w każdej sytuacji mogą pozwolić sobie tylko nieliczni... z różnych przyczyn.

    [ Dodano: 2006-07-18, 18:41 ]

    Czy uważacie, że taka analiza czyjegoś zachowania będzie słuszna czy błędna? - jeżeli Cię to naprawdę interesuje, to jak najbardziej słuszna... nawet gdy popełnisz czasem błędy - trenujesz :).

    [ Dodano: 2006-07-18, 22:08 ]
    A swoją drogą ciekawi mnie, czy przy dokonywaniu analiz kierujesz się bardziej intuicją, czy podręcznikowymi schematami? Pozdrawiam.

    Myslę ze słuszna. Tylko trzeba bardzo uważac zeby się nie pomylic w ocenie. Trzeba brac wiele szczegółów pod uwagę. Ja ostatnio się grafologią i po głębszym przeanalizowaniu charakteru pisma niektórych znajomych osób musze przyznac ze cos w tym jest. Jestem tego samego zdania- trzeba się naprawdę dokładnie przyjrzeć osobie i uważać żeby się nie pomylić :)



    A swoją drogą ciekawi mnie, czy przy dokonywaniu analiz kierujesz się bardziej intuicją, czy podręcznikowymi schematami? Pozdrawiam.
    Staram się nie korzystać z podręczników w takich sytuacjach. Nie wierze, że schematy mogą odpowiadać każdemu człowiekowi. Każdy jest inny i przy analizie jego charakteru trzeba zwracać uwagę na całkiem inneczynniki ;)

    Staram się nie korzystać z podręczników w takich sytuacjach. Nie wierze, że schematy mogą odpowiadać każdemu człowiekowi. Każdy jest inny i przy analizie jego charakteru trzeba zwracać uwagę na całkiem inneczynniki - a ja uważam trochę inaczej... myślę, ze schematy podręcznikowe tworzyli ludzie, którzy znali się na rzeczy, a książki nie powstały "sobie a muzom". Dlatego jeżeli coś ma być na poważnie, ja staram się dotrzeć do literatury tematu. A ewentulanie później pomóc sobie intuicją - nie odwrotnie. Pozdrawiam.

    Bardzo lubię psychologię. Lubię też analizować czyjś charakter. Na podstawie zaobserwowanych zachować staram się odkrywać prawdziwe "ja" danej osoby i docierać do tego, co ukrywa ona pod maską, przedstawianą światu. Wydaje mi się, być może niesłusznie, że każdy z nas, chąc lub nie chcąc, zakłada swoją własną maskę i nie zawsze otoczenie widzi go takiego jakim jest naprawdę. Dlatego warto szukać w człowieku tego, co dobre i prawdziwe. Czy uważacie, że taka analiza czyjegoś zachowania będzie słuszna czy błędna? Analiza charakteru to dośc długi i żmudny proces, jesli naprawdę chcesz odkryć prawdziwe wnętrze innego człowieka! Poza tym uważaj na ludzi, których prawdziwe wnętrze jest zmienne jak skarpetki na nogach! Sa takie osoby - oceniajac takie osoby zwasze sie pomylisz! Ich nie da sie przeanalizować - ICH MUSISZ POCZUĆ!
    Jesli naprawde chce kogos poznac zwracam uwage na wiele czynnikow... kazdy jest inny i trzeba duzo wiedziec o danej osobie, zeby ja naprawde poznac... zeby spojrzec na ta osobe "pod maska". Ale to tylko moje zdanie :razz:
    A ja mam tak, że z zasady wierzę wszystkim, wierzę że ludzie są dobrzy, często takie podejście skutkuje, bo ludzie mi ufają, zwierzają się (nawet Ci, których bym nie podejrzewała o chęć wywnętrzenia się). Niestety zdaża się, że zawiodę się na kimś. Nic nie poradzę, analiza charakteru ma sens po dłużyszej znajomości - kiedy pozna się człowieka w różnych sytuacjach - a tak, można tylko wierzyć, że ktoś odwzajemni mi życzliwość tym samym. Pozdrawiam
    AnnaS zgadzam sie z Toba! Bardzo czesto ludzie, ktorych nawet nie znam opowiadaja mi o sobie, o swoich problemach... moze dlatego, ze lubie sluchac i staram sie nie oceniam. Albo nie tyle nie coeniac co nie wytykac wad. Chcialabym wierzyc, ze ludzie sa dobrzy, ale nie zawsze mi sie to udaje... jednak mam hustawki nastrojow po depresji. Ale cieszy mnie to, ze tak wielu ludzi mi ufa :grin: to dobrze :smile: znaczy, ze az taka zla, wredna i podla jestem :lol: :lol: :lol:
    rozmawiajc z ludzmi staram sie ich nie analizowac, odbieram ich bardzo intuicyjnie, ide na tzw zywiol...musze sie jednak przyznac ze jesli ktos przychodzi do mnie po rade lub mini terapie :) wlacza mi sie psycholog naukowiec i wtedy juz zaczynam myslec w innych kategoriach...moze dlatego ze traktuje to jak prace a nie moje wlasne zycie hmmmmm przyznam sie tez szczerze ze odkrywam czesto iz moglam postapic inaczej-wlasciwiej tylko wtedy gdybym badziej polagala na swojej wiedzy a nie na uczuciachi emocji chwili...nie potrafie jednak chlodno kalkulowac, uwazam to za nieszczere
    uwazam tez ze nie uczciwym jest "odkrywanie" prwdziwych twarzy i zdejmowanie komus masek...moze ktos sobie tego nie zyczy? jesli robie to tylko dla swojego wlasnego urzytku nawet-jesli ktos mi zaufa sam sie odsloni, jesli nie, nie ma to sensu bo nawet jesli odkryje inna nature czlowieka on mi jej nie okaze (jeli wiesz o co mi chodzi)
    szczerze tez przyznam ze warto odkryc zla nature w miare szybko...ale czyz takich ludzi intuicyjnie wlasnie nie wykrywamy?
    No no no Yana, spokojnie, jesteś grzeczną dziewczynką i nie bluźnij sobie (to te huśtawki nastrojów :) )
    ...co nie znaczy ze o nowo poznanych lub storo poznanych ludziach nie mysle i nie analizuje ich "po fakcie", zastanawiam sie nad nimi...bo ludzie sa tacy ciekawi!!!
    Ja nie mowie o odkrywaniu ludzi na wlasny uzytek! Ja mowie o checi poznania i zaglebienia, tych ktorych moge zaliczyc do moich najblizszych przyaciol... aby im pomoc gdy jak mowila bahia trzeba ich naprawde znac... i zgadzam sie z Toba, a co do slow AnnaS... dawno bylam grzeczna dziewczynka... teraz jestem grzeczna lecz podla diabliczka :wink:
    I niech tak zostanie Yana, za to teraz robisz coś dla siebie, a nie dla innych, którym musiałabyś się podporządkować. Dobrze myśle??
    Jesli analizuje czyjs charakter to po to, zeby zrozumiec czyjas psychike i moc zrozumiec calosc problemu danej osoby... zeby moc pomoc tej osobie, wspierac ja, ale nigdy nie mowie, ze to MUSI zrobic... moze, ale nikt jej nie zmusza... to jej wybor, a ja moge co najwyzej wskazac droge, a czy akurat ta droga pojdzie to juz wybor danej osoby...
    Co do tego, to się zgadzam, nie mogłabym nikogo znuszać, bo jakby czasem nie wyszło, to byłoby na mnie :grin:
    Wlasnie AnnaS... zreszta jakbys sie czula, gdyby ktos Tobie mowil co masz robic, ajkbys nie miala wlasnego zyci tylko zylabys wedlug czyichs standardow, wymagan... watpie, zeby to bylo szczesliwe zycie... dlatego nawet radzic za bardzo nie lubie.

    dlatego nawet radzic za bardzo nie lubie. - a ja uwielbiam doradzać, a nawet narzucać własne zdanie... pod warunkiem oczywiście, że znam odpowiedź. Denerwuje mnie sytuacja, gdy widzę, ze ktoś brnie w jakieś bagno, a ja mu mogę podpowiedzieć i uchronić. Zdarza się, że wybuchają z tego powodu kłótnie, ale co ważne - nigdy nie wydaję polecenia: Zrób tak i tak, bo jeśli nie to znaczy, że jesteś głupi/a. Staram się logicznie argumentować i tak kierować dyskusją, aby dana osoba - sama wpadła na prawidłowe rozwiązanie... generalnie chodzi o to, żeby mnie ślepo nie słuchała, tylko żeby sama zrozumiała sedno sprawy oraz dlaczego tak będzie dla niej lepiej. W ten sposób asekuruję się również przed takimi sytuacjami:

    bo jakby czasem nie wyszło, to byłoby na mnie Dla mnie problemem nie jest to, że nie wyjdzie... tylko to, żeby intencje oraz tok myślenia były z zasady słuszne. Pozdrawiam.
    Rita, komentarz pod ostatnim postem - pod wklejonymi slowami YANY - normalnie wyjęłaś mi z ust, uwielbiam pomagaC. Nie chcę się przechwalać ale wiele osób nawywa mnie ziemskim aniołem - młodszych czy starszych. Dużo pomagam młodzieży, bo uczę w szkole. Mam tylko ten problem, ze nie lubie tak na forum się rozgadywac, poczytac tak ale jakbym miala napisac wiecej niz jedno czy 2 zdania, to po prostu coś mnie zatrzymuje. Nie wiem czemu tak mam. Napisalam dużo :) widac ktoś sobie zasłużył :)
    "Mądry ustępuje głupiemu. Smutna to prawda; toruje ona głupocie drogę do opanowania świata." M.E.E. :cry:

    Zgadzam się z Wami w zupełności aczkolwiek, potrzeba subtelności. Można zagłaskać kota na śmierć. W sytuacjach pełnego bezpieczeństwa nawet jako głupszy partner lubię dostawać odrobinę luzu i pobiegać bez kagańca... :lol: :lol:
    Olechos, a znasz kogoś mądrzejszego od Ciebie i to z płci pięknej :?: :wink:
    Joanna D'Arc. Maria Curie, Jasnorzewska, Szymborska i pewnie wiele wiele innych. Najinteligentniejszą osobą na świecie była pewna kobieta z Hiszpanii, która nauczyła się angielskiego oglądając przy pracach domowych seriale po angielsku. Ciekawostką jest to, że jej mąż dowiedział się o tym bo śmiała się w odpowiednich momentach i przez sen dość płynnie zagadywała w tym języku. Znam kogoś bardzo mądrego ale dyskrecja zobowiązuje mnie do milczenia. :oops: Ty też jesteś niezła. :lol:
    To nie chodzi o to, ze nie lubie pomagac! Lubie, ale tylko wtedy, gdy dokladnie wiem jak sprawa wyglada, gdy znam, choc troszke charaktery obu stron... bo mozna zle podpowiedziec nie znajac ludzi i tego bym nie chciala... o to mi chodzilo, ze nie lubie doradzac... nie lubie doradzac ludziom, ktorych nie znam, bo nie chcialabym sie pomylic.
    Yana: wiadomo, że trudniej doradzać "obcym", zawsze wypadałoby znać historię z obu stron, czyli od tego, który narzeka na kogoś i od osoby, na którą się narzeka - ale wtedy pomaganie byłoby zbyt proste :grin:
    Olechos, jakby nie ostatnie zdanie, myślałabym, że nie znasz żadnej osoby w miarę inteligentnej :grin: (i tak Ci nie wierzę, bo jak mówisz coś, to masz w tym jakiś cel :?: ) Jaka to fajna zabawa "bawić się" słowami :grin: widzę, że też to lubisz :grin: Pokrewna dusza czy ki pieron :?: mało znam takich osób, z którymi można się tak dobrze rozumieć.
    P. S. Olechos ile Ty masz lat :?:
    :oops: Jestem w trudnym jezusowym wieku czyli trzydzieś****rę. Nie zawsze lubię być poważny. :lol: Co zaś do celu? Początkowo postowałem z taką myślą: Jak mnie poznają częściej będą analizować moje sny. Teraz polubiłem kilka osób i jestem tu bo weszło mi to w krew. Lubię bawić ludzi, jestem gadułą. To choroba zawodowa... :lol:
    Dziękuję za szczerość, mimo że odpowiedź Twoja jest zdawkowa, przeczytałam między wierszami to, co chciałeś powiedzieć :grin: Kurcze mam wrażenie, że poznałam kiedyś kogoś takiego jak Ty ..... ale to nie możliwe żeby były dwie różne takie osoby. Nic więcej nie powiem :wink:
    Może jeździłaś kiedyś na konwenty fantastyki albo interesujesz się komiksem, wtedy możemy się znać. Mogliśmy się jednym słowem spotkać jeśli interesujesz się literaturą SF? Co do moich sobowtórów to intelektualnego nie mam ale ojciec jednego mojego kolegi wygląda identycznie. Nie mogę, pękam jak wchodzę do nich do domu. Poza tym też lubi żeglarskie piosenki. :lol:
    Nie lubię fantastyki w stylu Lema (nnej nie znam) no chyba, że gwiezdne wojny ... brrr :) Nie, nie koniecznie o to mi chodziło, to porozumienie duchowe i sposób dobierania słów tak, żeby inni mieli się nad czym zastanawiać :)
    Nie byłem nigdy w Wadowicach droga (bez obrazy :!: ) ziomalko Papieża. Muszę teraz być asertywny i szczery. Obecnie mam kogoś baardzo miłego "na oku", ale nie martw się jeszcze nic nie jest pewne. :wink:
    Hheheehehee obiecujące, choć nie pewne. Poczekamy, zobaczymy :wink:

    Nie wiem czemu tak mam. - czy to wynika z nieśmiałości?

    [ Dodano: 2006-08-26, 15:29 ]

    nie lubie doradzac ludziom, ktorych nie znam, bo nie chcialabym sie pomylic. - ale i tutaj nie ma problemu, bo pod warunkiem, że oni będą chcieli skorzystać z pomocy, jesteś w stanie zadawać pytania pomocnicze. Poza tym bardzo często jest tak, że gdy człowiek nie wie, co ma zrobić i jak postąpić - chętnie dzieli się przemyśleniami... to takie "wołanie o pomoc" i ja osobiscie jestem bardzo wyczulona na odbieranie tego typu sygnałów. Pozdrawiam.
    W życiu nie byłam nieśmiała :grin: :grin: :grin: prędzej z lenistwa i z niechęci tłumaczenia tym, którzy nie wiedzą, wszystkiego od początku albo czegoś "tegosamego" :grin:
    Rito po prostu teraz za duzo ludzi oczekuje ode mnie pomocy, rad, a ja... mnie to troszeczke meczy szczerze mowiac...

    Rito po prostu teraz za duzo ludzi oczekuje ode mnie pomocy, rad, a ja... mnie to troszeczke meczy szczerze mowiac... - hmm, czy w takim razie dobrze się zastanowiłaś nad moderatorstwem? Czego jak czego, ale ludzie tutaj oczekują od Ciebie pomocy i rady. Pozdrawiam.

    [ Dodano: 2006-08-26, 19:42 ]
    P.S. A swoją drogą widzę, że na forum zrobiło się "romansowo"... to miło. Pozdrawiam.
    Ja mam dośc często sytuacje w kórych moi znajomi proszą mnie o pomoc lub o radę. i nigdy nie potrafię i nie chcę zresztą odsyłać nikogo z kwitkiem. często cos im poprostu sugeruje, natomiast staram się niczego nie narzucac, bo to nie miałoby sensu...
    Rita, prosze bez domysłów. Nic się nie zrobiło, to tylko jakoś tak wyszło - dobra zabawa i już :wink:
    hmmmm...udzielam rad zawodowo, nie potrafie niestety, a moze na szczescie, nabrac dystansu do samej siebie...
    lubie zasiegac rad innych, nie kryje sie z tym ze potrzebuje pomocnej dloni czasami
    chetnie udzielam rad gdy ktos mnie o nie prosi ale gdy nie prosi staram sie trzymac jezyk za zebami...po prostu czasami ktos nie chce pomocy...chece sie wygadac ale rady nie chce...szanuje to, ale powstrzymac sie nie jest latwo :cool:

    Rita, prosze bez domysłów - domysły? Skądże znowu, takiego słowa nie posiadam w swojej bazie danych - zamieniam je na "intuicja" :cool: . Pozdrawiam.
    To ja romansowałem? Przepraszam. :lol: Niechcąco tak wyszło, błędy w komunikacji spowodował brak bezpośredniego kontaktu. Takiego mam starucha - Merlina na awatarze, to nikogo nie zniechęca? :lol: Wszyskie uwiedzione uroczyście przepraszam. :oops:

    [ Dodano: 2006-08-28, 01:40 ]
    Teraz zaś na poważnie. Umawiam się na raz tylko z jedną. Jak zaś piasłem wcześniej już jestem zajęty. Pozdrawiam. Ściskam czule.

    Na podstawie zaobserwowanych zachować staram się odkrywać prawdziwe "ja" danej osoby i docierać do tego, co ukrywa ona pod maską, przedstawianą światu. Wydaje mi się, być może niesłusznie, że każdy z nas, chąc lub nie chcąc, zakłada swoją własną maskę i nie zawsze otoczenie widzi go takiego jakim jest naprawdę. Dlatego warto szukać w człowieku tego, co dobre i prawdziwe. Czy uważacie, że taka analiza czyjegoś zachowania będzie słuszna czy błędna?
    Moim zdaniem jak najbardziej warto szukać tego co dobre i prawdziwe w człowieku. W ten sposób możemy wydobyć z niego cechy o które ta osoba nawet sama siebie nie podejrzewa ;)

    Co do maski ... myslę że jeśli ją zakłada to nie bez przyczyny.

    Ale... czy jesteśmy w stanie poznać kogoś tak do końca? Dokładnie? Raczej nie.

    Mówi się że ludzie się zmieniają pod wpływem otoczenia czy innych ludzi ... no nie wiem
    "Człowiek sie nie zmienia,człowiek czasem, poprostu.....daje sie poznac z innej strony."
    Ja zaś słyszałem takie zdanie: "Źli ludzie? Można na nich liczyć. Nie zmieniają się nigdy." Mój kolega na przykłąd z człowieka imprezki zmienił się w filozofa hinduistę i buddyjskiego guru.
    Merlin to specyficzna osobowość. Ja nie jestem nastolatką i nie latam za ładnymi buźkami, dla mnie ważniejsza jest inteligencja, elokwencja, dobro .... :lol:

    "Źli ludzie? Można na nich liczyć. Nie zmieniają się nigdy." - w każdym człowieku jest coś dobrego... raz mniej, raz więcej... czasem minimalnie, ale wciąż jest. W to wierzę... i niech tak zostanie. Pozdrawiam.
    Oooo ja tu się też nie zgodzę. Ja osobiscie potrafię przerobić każdego najgorszego ucznia na lepszego - działa to u młodzieży i dzieci, gdzie charakter się dopiero kształtuje. Jeśli chodzi o dorosłych to osobistych doświadczeń nie mam, więc się nie wypowiadam :wink:
    Czasem powierzchowność nieznajomego człowieka bywa bardzo myląca.
    Obserwując ludzi poznajemy różne charaktery. Uważam jednak, iż nikogo nie można wbić w poukładany schemat.
    A co powiedzie na dobre i złe fluidy które pozwalają do jednych ludzi się zbliżyć a od innych czmychnąć gdzie pieprz rośnie ... ? :smile:

    A co powiedzie na dobre i złe fluidy które pozwalają do jednych ludzi się zbliżyć a od innych czmychnąć gdzie pieprz rośnie ... ? :smile: Taaaaaaak :twisted: i pewnie to dzięki tym fluidom, wiele zbliżeń konczy się tragicznie :wink:

    A ja się zastanawiam, czy na nasz odbór ludzi nie odpowiada upodobanie do pewnych rysów twarzy. Kiedy sie dluzej zastanowilem, to faktycznie musze przyznac ze nie bylbym w pelni jej do konca zakwestionowac, moze cos w tym jest... Tarte zastanowienia i DYSKUSJI :smile: do ktorej przy okazji goraco namawiam.

    do któego niemal do końca odczuwam nieufność. jakies przyklady...konkrety???? :roll:
    Faktycznie, podane przez Ciebie charyktyrystyki sa dość typowymi, tj. ludzie o takich cechach fizycznych czesto sie kojarza z danymi specyficznymi charaktrami, zachowaniem, jednakże ocan taka jest bardzo subiektywna. Istnieją szczególnie charakterystyczne rysy twarzy, które zawsze beda sie nam kojarzyc z danymi cechami. Nie mniej jednak prawdziwa ocena danej osoby nie jest możliwa tylko i wylacznie na podstawie cech zewnetrznych. Nie da sie jednak ukryc, że umiejetnosc przeswietlania innych, odsłoniecie szaty, jaka sie zakrywaja moze byc bardzo przydatna przy poznaniu prawdziwego oblicza inych, podobnie zreszta jak i perswazja. :smile:
    Moim zdaniem fizjonomia ma w tej sprawie swój dość doniosły głos, jednakże nie jest to jedyne kryterium, jakim kieruje sie nasz mózg przy ocenie danej postaci. Czy nie zauważyłaś przypadkiem, że czasem odczuwasz zainteresowanie jakaś osobą, która swą fizjonomią Cie mimowolnie odpycha?
    Przyczyn uczuc nie da sie czasem wyjaśnić. Zdecydowanie nie! Zgadzam sie.

    Jest to rzeczywiscie intensywniejsze przyciąganie, ale z dużą dozą nieufności... A owa nieufność przeradza się mimowolnie w większe zainteresowanie, co prowadzi do bliższego poznania, powolnego nabierania zaufania i często odkrywania wielkich uczuć.

    [ Dodano: 2006-11-14, 22:25 ]
    i często wielkich nienawiści...
    Tak czytam sobie Wasze posty i zastanawiam się: czy człowiek jest w stanie "otworzyć się do końca" ?
    A może tylko zakładamy odpowiednie maski - przecież potrafimy oszukiwać ... nawet samych siebie.

    Tak czytam sobie Wasze posty i zastanawiam się: czy człowiek jest w stanie "otworzyć się do końca" ?
    A może tylko zakładamy odpowiednie maski - przecież potrafimy oszukiwać ... nawet samych siebie.
    Wiesz, nie wiem co ma do siebie pełne otawarcie dla danej osoby swego wętrza i przybieranie masek. Jesli się prawdziwie otwieramy, to przeciez nie zakładamy masek, chyba że lezy to w czyjejś naturze, ale w takim przypadku raczej sie to nie zmieni. A kwestia otwierania się to oczywiście nic więcej niż zagarnianie zaufania do kogoś, czym większym szacunkiem i zaufaniem darzymy kogoś, tym większą część siebie otwieramy przed Tą osobą. Oczywiście myśle że sama złożoność natury ludzkiej powoduje, że całkowite otworzenie się nie jest możliwe, gdyż fizycznie nie jet to wykonalne, co więcej my sami co jakiś czas odkrywamy pewne "nowości" w nas samych. To sprawia, że zależności między bliskimi sobie osobami często ewoluują, zmieniają się.
    otworzyć się do końca na tyle by dać się poznać To stwierdzenie natomiast jest bardzo ogólne...bo niektórzy mianem znajomości określają zwyczajną znajomość imienia danej osoby. Zależy to od czysto subiektywnego podejścia do tego słowa.

    otworzyć się do końca na tyle by dać się poznać No właśnie ... nie bardzo rozumiem boadicea, co masz na myśli.
    Oceniając po sobie: jeśli potrafiłabym otworzyć się do końca, to nie tylko na tyle by dać się poznać ...

    złożoność natury ludzkiej powoduje, że całkowite otworzenie się nie jest możliwe ... i ja tak uważam, stąd też przyszedł mi do głowy symbol maski - tylko w sensie narzędzia pozwalającego ukryć prawdziwe wnętrze.
    Pozdrawiam.
    Pozostawiam dla siebie odrobinę tajemniczości... nie potrzebne mi jest całkowite otwarcie się przed kimś, a tym bardziej, kiedy ta osoba sprawia wrażenie niedostępnej.
    W gruncie rzeczy tutaj chodzi przede wszystkim o zaufanie, a to przychodzi z czasem, gdy powoli poznajemy wartość i intencje drugiej osoby - odkrywamy siebie nawzajem...

    Pozostawiam dla siebie odrobinę tajemniczości... Kazdy chyba skrywa jakąś część siebie, trzymając ja gdzieś na dnie ducha, nie ujawnia jej nikomu, albo prawie nikomu. Poza tym często ludzie nie mają nawet o tym pojęcia, zgrywają cwaniaków, grają niebanalnie bezpośrednich i zdaje się im, że nikt ich nie zagnie, ale tak naprawde czesto ich spojrzenie i obserwacja własnego siebie jest tak płytka, że nie dostrzegają jak inni są od tych, których grają. To niestety bardzo częsta charakterystyka osób - dusz towarzystwa, sztucznie zrelaksowanych, śmiałych, bezpośrednich, bezwstydnych. Co więcej zwykła obserwacja najbliższego otoczenia pozwala zaobserwować, że tacy są najcześciej przez "masę" - ogół lubiani.

    To niestety bardzo częsta charakterystyka osób - dusz towarzystwa, sztucznie zrelaksowanych, śmiałych, bezpośrednich, bezwstydnych. Owszem - jest w tym ziarno prawdy - mówi się, że puste garnki najgłośniej hałasują.
    Jednak trochę zazdroszczę takim osobom ... dlaczego (?) - zauważcie - tacy ludzie przeważnie biorą z życia pełnymi garściami, gdyż nie mają żadnych hamulców.

    tacy ludzie przeważnie biorą z życia pełnymi garściami, gdyż nie mają żadnych hamulców No prosze i to napisała romantyczka... :razz:
    Naprawde tak sądzisz? Więc według Ciebie co takiego biorą oni garściami? Według mnie nic z tego, co byłoby powodem zazdrości, jaką ewentualnie mogliby wywoływać u innych.

    No prosze i to napisała romantyczka... Jedno nie wyklucza drugiego ... :wink:

    Więc według Ciebie co takiego biorą oni garściami? Gdybym odpowiedziała Tobie na to pytanie, odkryłabym swoją drugą naturę a tego "publicznie" nie chcę robić, ponieważ każdy i tak ocenia po sobie.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ja tez bardzo czesto obserwuje zachowania innych osób. Czesto zdaza się, że znam je opotem bardziej niz osoby przebywajace z nimi całe dnie. potrafie rozszyfrowac tez osobe po jej sposobie mowienia i dobierania słów. Nie mółwie ze to zawsze działa, ale w wiekszosci przypadków jak najbardziej. kieruje się wyłacznie intuicja. :wink:

    potrafie rozszyfrowac tez osobe po jej sposobie mowienia i dobierania słów. Nie mółwie ze to zawsze działa, ale w wiekszosci przypadków jak najbardziej. kieruje się wyłacznie intuicja. - osobiście ostrożna jestem z wszelkiego rodzaju "śledztwami". Kiedyś wydawało mi się, że wszystko można wziąć na logikę, to co logicznie pasuje - musi być prawdziwe. Nadal posiłkuję się tą wiedzą, natomiast już mnie tak nie zaślepia. Po prostu zauważyłam, że czasami wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują na coś ewidentnie, a prawda leży gdzieś indziej. To był pewien przełom w moim życiu, takie odkrycie na własny użytek... i wcale nie tak znowu dawno temu na to wpadłam. Generalnie oceniając ludzi staram sie brać pod uwagę całokształt wiedzy, który na ich temat posiadam, wliczając poziom zaufania, którym ich obdarzyłam. W związku z powyższym te noty są tym prawdziwsze, im dłużej i lepiej dany człowiek pozwolił mi się poznać. Intuicja, owszem... to działa, ale doskonale wiem, że bardzo trudno jest jej wysłuchać bez sygnałów zakłócających odbiór, np. automatycznie włączającej się logiki. Pozdrawiam.

    [ Dodano: 2007-01-10, 23:15 ]
    P.S. Mogłabym to ująć krócej - "Jeżeli chcesz uderzyć psa, kij się zawsze znajdzie". A to znaczy, że jeśli się nastawisz na znalezienie pewnej wady w danym człowieku, np. w związku z przeżytymi doświadczeniami, urazami, które skrzywiają TWOJĄ PSYCHIKĘ, znajdziesz ją... w każdej sytuacji.
    A co powiecie na stwierdzenie, że ponoć "co siedem lat charakter człowieka się zmienia"....
    Myślę, że z wiekiem człowiek staje się coraz bardziej trudny do "odgadnienia". Z doświadczenia, mogę powiedzieć, że osoby, które poznałam w wieku nastu lat lub wcześniej nie zaskoczyły mnie tak bardzo, jak osoby które poznałam w późniejszym etapie mojego życia. A przecież, takie osoby powinnam chyba "rozgryźć" lepiej, gdyż poznając je byłam już nieco starsza i bardziej doświadczona w kontaktach międzyludzkich. A jednak...
    Charakter człowieka to niezła układanka. Powracając do tego co powiedziałam na wstępie chcę dodać, że z osobami poznanymi przeze mnie w wieku dziecięcym mam kontakt do dziś i mogę przewidzieć prawie każdą ich decyzję, zachowanie, słowo. Raczej nic mnie nie zdziwi. I to nie jest tak, że obcuje z nimi kilkanaście lat dzień w dzień. To wynika chyba z tego, ze przekazaliśmy sobie, jeszcze jako właściwie dzieci (nawet podświadomie), takie ważne informacje o nas samych, że wystarczyły nam one by poznać siebie nawzajem tak dobrze. Chyba właśnie to jest bardzo fajny okres w naszym życiu. Takie lata młodzieńcze, dziecieństwo, kiedy jesteśmy najautentyczniejsi. Jeszcze nie umiemy za bardzo zakładać tych przysłowiowych "masek". A z wiekiem. Cóż... Można by rzec - charakter człowieka trudniejszy. Może przez to , że często staramy się "zgrywać", pokazywać tak, a nie inaczej, gdyż "niby" wymaga tego od nas sytuacja. Trudniej nam dotrzeć do autentyczności drugiej osoby.
    Można by mówić dużo...Przychylam się do słów Rity
    Generalnie oceniając ludzi staram sie brać pod uwagę całokształt wiedzy, który na ich temat posiadam, wliczając poziom zaufania, którym ich obdarzyłam. W związku z powyższym te noty są tym prawdziwsze, im dłużej i lepiej dany człowiek pozwolił mi się poznać.
    jeżeli chodzi o zmianę charakteru co siedem lat to absolutnie się ztym zgodzę! gdyż sama obserwuje swój charakter i wszystko by się zgadzało. Największą sztuką zatem jest poznanie samego siebie: uświadomienia sobie swych lękow, pragnień, obaw, niedoskonałości, wad oraz nasze mocne strony bo dopiero wtedy będziemy mogli poznać otaczających nas ludzi ...

    no to w tym roku czeka mnie kolejna zmiana :D - w kwestii formalnej: co roku czeka nas zmiana w porównaniu ze stanem sprzed siedmiu lat. To nie dotyczy tylko: 7, 14, 28... itd. lat :grin:

    z osobami poznanymi przeze mnie w wieku dziecięcym mam kontakt do dziś i mogę przewidzieć prawie każdą ich decyzję, zachowanie, słowo. Raczej nic mnie nie zdziwi. I to nie jest tak, że obcuje z nimi kilkanaście lat dzień w dzień. To wynika chyba z tego, ze przekazaliśmy sobie, jeszcze jako właściwie dzieci (nawet podświadomie), takie ważne informacje o nas samych, że wystarczyły nam one by poznać siebie nawzajem tak dobrze. Chyba właśnie to jest bardzo fajny okres w naszym życiu. Takie lata młodzieńcze, dziecieństwo, kiedy jesteśmy najautentyczniejsi. Jeszcze nie umiemy za bardzo zakładać tych przysłowiowych "masek". A z wiekiem. Cóż... Można by rzec - charakter człowieka trudniejszy. Może przez to , że często staramy się "zgrywać", pokazywać tak, a nie inaczej, gdyż "niby" wymaga tego od nas sytuacja. Trudniej nam dotrzeć do autentyczności drugiej osoby. mam na to raczej inne wytłumaczenie :roll: relacja przekaz - odbiór w wieku dziecięcym jest jak... rwący potok.... niczym nie zahamowana, dzieci sa otwarte, szczere aż do bólu przez co potrafią uruchomic całe swoje wnętrze zarówno w braniu jak i dawaniu. Z wiekiem zamykamy sie powoli zarówno w przekazie jak i w odbiorze, rwący potok zamienia sie w łagodną rozlaną rzekę, bo zarówno żródło jak i ujście jest ścisle kontrolowane :mrgreen:
    Hej
    Ja jestem zla na siebie, na swoj charakter, jestem jak Matka Teresa...oddalabym ludziom wszystko....zrobilabym prawie wszystko a potem okazuje sie ze to tylko ja sie staram...i tym staraniem psuje ludzi wokol. Jedyna osoba ktora nie poddaje sie tej regule jest moja mama...no ale to milosc specyficzna....
    Mam wrazenie ze dlatego moje zwiazki sie rozwalaja, podswiadomie pragnac opieki sama opiekuje sie tak jakbym tego oczekiwala...ale ni cholery nic nie wraca...wrecz powstaje proces odwrotny..im daje wiecej tym mniej zostaje co moglaby mi ta osoba ofiarowac...
    Kolo zamkniete...a moze ktos tam stoi za rogiem, kto bedzie chcial siea mna zainteresowac? Szkoda ze mam juz 33 wiosny...i coraz mniej mlodoci i wiary...

    Pozdrawiam
    Pani Waga
    heh,,,, u mnie wiosen 35... i nijak sie nie nauczyłam...ale to tylko taka dygresja
    pozdrowionka.
    Moim zdaniem, dając wszystko sama niczego nie wymagasz, ślepa miłość jest bardzo destrukcyjna dla obu stron. Spróbuj tyle samo wymagać ile dajesz to powinno znacznie poprawic Twoje notowania, a przede wszystkim wiare w siebie.
    Ja daje i wymagam, tylko jakos kazdy chce tylko brac. I byly maz i ostatni partner twierdzi ze nie dojrzal do odpowiedzialnosci, ex maz zaluje...ten ostatni jeszcze nie, ze sie skonczylo. Ja wiem czego chce tylko qrka nie umiem tego odnalezc!

    Cmok
    Tak wracając do głównego tematu, mieliście kiedyś tak, że wybieraliście sobie jakąś nieznajomą osobę, którą często widzicie, np. jakąś przypadkową dziewczynę ze szkoły/uczelni/pracy/itp. i zapisywaliście wrażenia dotyczące tej osoby i jej zachowania przed jakiś określony czas? Ja mam cały notes zapisanymi takimi rzeczami :] Raz zdarzyło mi się trochę lepiej poznać obserwowaną osobę i okazało się, że prawie się nie pomyliłam :)
    Ja nie zapisuje ale obserwuję.
    Często zdarza mi sie że osobę której nie znam ale często spotykam,obserwuję.Patrzę na jej zachowanie,to jak sie ubiera,co i jak mówi i analizuję jaką jest osobą.
    Może i ja wypowiem tu moje skrome zdanie :razz:
    Ludzie nie są z natury żli, kształtuje nas otoczenie, rodzina, dużo zależy od nas samych- na ile sobie pozwolimy.Wbieramy ludzi z którymi sie spotykamy, którzy nas fascynują, w towarzystwie których czujemy się dobrze. Intuicja nam podpowiada tylko nie zawsze jej słuchamy, ja widząc człowieka, poznając po pierwszym zdaniu lub czasami odczuciu mam już jakiś pogląd :wink: wiem że to brzmi dziwacznie, ale sami z pewnoscią macie coś takiego -jednego chcesz poznać innego nie- czy to znaczy że jest zły-nie on nie liczy się na twojej drodze którą idziesz nie jest ważny; ot i tyle
    Otaczajmy sie dobrymi i życzliwymi ludżmi dla nas :lol:
    Ja Was pozdrawiam
    Po przeczytaniu tego posta bardzo mi ulżyło :wink: .
    Bardzo często obserwuję ludzi, zwracam uwagę na słowa, gesty, spojrzenie. Po pierwszej rozmowie mam zarys wnętrza danej osoby, jej ego. Niestety ma to swoje minusowe strony, ponieważ po jednym spotkaniu potrafię skreślić dalszą znajomość. W dziwny sposób wyczuwam ludzi, jednych poprostu omijam, inni przyciągają mnie bez barier.
    z mojego punktu widzenia, pisząc lub mówiąc "bardzo dobrze znam tą osobę", lub "znam ją/jego lepiej niż ona/on sam siebie" często się bardzo ale to bardzo mylą ludzie. gdybyśmy chcieli bardzo dobrze poznać jakąś osobę to byśmy musieli z nią przebywać 24h/7 i 365dni w roku, od chwili narodzin aż do chwili smierci. a na to by nam czasu nie wystarczyło. sam osobiście mogę powiedzieć że mnie jako osobe ciężko jest "poznać na wylot", ponieważ nie otwieram się przed ludźmi, nie rozmawiam zbyt często o sobie, o swoim życiu i problemach, moja dziewczyna mówi na mnie "człowiek-zagadka" lub "tajemnica". do życia podchodze w sposób realistyczny. często myśląc że osobę znam bardzo dobrze i ufając jej popełniałem błąd, dlatego teraz aby naprawiać swoje błędy nie ufam nikomu i staram się z tą osobą spędzać dużo czasu aby wiedzieć jakim jest człowiekiem, ktoś kiedyś powiedział mądre słow a "nie patrz na słowa lecz na czyny" oraz inne słowa też ktoś kiedyś wypowiedział "nie patrz jak ta osoba traktuje równego sobie, lecz patrz jak ta osoba traktuje ludzi z niższej warswty społecznej", ja tych słów się trzymam, bo człowiek może mówić ile to on nie dokonał i wogóle a nie widać tego po jego czynach, też można patrzeć na człowieka gdy rozmawia z nami i mówić "o widać człowiek dobry, miły, przyjazny" a podejdzie bezdomny, poprosi aby ta osoba mu dała 1zł na chleb a ta osoba każe mu odejśc i albo nazwyzywa tego bezdomnego albo go pobije. także nie rozumiem ludzi, którzy widząc osobę(często dziecko) bardzo chore naśmiewa się z niej lub niego, przecież to jest też człowiek tak jak i on. to nie od tego dziecka zależało aby się takim urodzić. więc jeśli chodzi o moją ocene czyjegoś charakteru to musze poświęcić duuuuuuuużo czasu aby zacząć tą osobę poznawać
    A mnie właśnie osoby, które mają swoje skorupki, zachęcają jeszcze bardziej do poznawania ich, choć na początku może to być trudne. Jednak często są oni warci odkrywania, często zgrywają się, nie chcąc ujawnić swojej prawdziwej natury, w obawie, że nie zosatnie ona zaakceptowana przez otoczenia, a często jest ona taka piękna.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.