ďťż
Sweety
Wyniki Resovii - Runda Jesienna 2004/2005
Instrukcja zarabiania
Cryostasis / Cryostasis: Arktyczny Sen (2008)
Wilkołak / The Wolfman (2010)
[wsiz] grafika komputerowa w mediach
American Son (2009)
Świąteczne Opowieści / A Christmas Tale (2008)
Ĺťyczenia z okazji ...
W krainie czarĂłw / Phoebe in Wonderland (2008)
Wymarzony Rejs / Dream Cruise (2007)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • razem.keep.pl

  • Sweety

    Noł englisz!
    * Tylko w drogim hotelu mówiono w języku angielskim * W informacji PKP i PKS zagraniczny turysta nic nie załatwi

    RZESZÓW. Chcemy, aby goście z zagranicy coraz częściej zaglądali do naszego miasta. Ale czy poradzą sobie bez znajomości języka polskiego? Nasza reporterka wcieliła się w rolę amerykańskiej turystki, aby to sprawdzić.
    Pierwszym zadaniem jest znalezienie noclegu. W internecie kilka hoteli ma ofertę po angielsku. Dzwonię. Recepcjonistki zapraszają płynną i poprawną angielszczyzną. O ból głowy przyprawiają ceny: około 100 - 200 złotych za nocleg w pokoju jednoosobowym. Czyżby nie było tańszych hoteli?
    Pytam o to w Biurze Informacji Turystycznej. Dostaję adresy i telefony. Dzwonię - po drugiej stronie słuchawki zapada pełne konsternacji milczenie.
    Przepraszam, jak dojść do...
    Próba przejścia z dworca PKP do hotelu to pierwsza okazja do sprawdzenia znajomości języków obcych wśród Rzeszowian. - Hotel Rzeszów? Tam w prawo i prosto. To, ten duży biały budynek... - tak po polsku próbuje mi pomóc, pełna dobrych chęci, ale nie znająca angielskiego pani.
    Doświadczam tez polskiej gościnność. Dwie dziewczyny prowadzą mnie na miejsce. - Nie mówimy za dobrze, ale chciałybyśmy poćwiczyć - opowiadają po drodze.
    Spacer po Rzeszowie
    Uzbrojona w ściągnięte z Internetu informacje o zabytkach wybieram się na spacer. Przydałby się tylko plan miasta... Pani w kiosku nie wie, o co mi chodzi, ale z pomocą stojących w kolejce rzeszowian, udaje mi się kupić plan.
    Jeden z punktów programu to Muzeum Okręgowe. I tu niespodzianka! Wita gości kartką z godzinami otwarcia po angielsku. Radość nie trwa długo, bo w odpowiedzi na pytania w obcym języku pracownice muzeum uśmiechają się przepraszająco. Bilet udaje się jednak kupić. Szkoda tylko, że zagraniczny turysta nie wiedziałby co ogląda, bo ekspozycje opisane są po polsku.
    - Dobrze by było, żeby mieć coś po angielsku albo niemiecku, jakąś ulotkę, albo coś... To by sobie przynajmniej poczytali... - dzielą się głośno uwagami podczas oprowadzania.
    Na zakupy!
    Na Grunwaldzkiej wchodzę do sklepu z rzemiosłem ludowym. Świetne miejsce na kupno pamiątek. Nie uda się wprawdzie uzyskać w nim informacji, skąd pochodzi wyrób ani czy hafty są wykonywane ręcznie, ale przynajmniej dowiemy się, ile co kosztuje. Pokazuję palcem interesujący mnie artykuł, a ekspedientka zapisuje cenę na karteczce.
    Zmęczona zwiedzaniem i zakupami rozglądam się za miejscem, gdzie mogłabym zjeść obiad.
    - Czasem nas ktoś odwiedzi z zagranicy, ale to bardzo rzadko - mówi kelnerka z jednego piwnych pubów w rynku. Cudzoziemcy nie są w nich częstymi gośćmi Ale to właśnie punkty gastronomiczne w centrum Rzeszowa są najlepiej przygotowane na odwiedziny obcojęzycznych klientów. W większości nie ma problemów ze złożeniem zamówienia, a menu jest po angielsku. Może to zasługa młodej, głównie studenckiej obsługi?
    Pożegnanie z miastem
    Na zakończenie wysyłam pocztówki i e-maile z wrażeniami z podróży. Mam drobne problemy z kupieniem znaczków, ale pokazuję w okienku na poczcie kartki, powoli wymawiając docelowe kraje. Pani je liczy i na każdej kładzie odpowiedni znaczek.
    Dużo lepiej idzie mi w kafejce internetowej. Bez problemu siadam przed komputerem, a czas umila mi chłopak z obsługi pytając o wrażenia z Rzeszowa i zapraszając w Bieszczady.
    Jednak problemy językowe dają znać raz jeszcze. Tym razem w informacji telefonicznej PKS i PKP. Czyżby obcokrajowiec musiał osobiście fatygować się na dworzec, żeby sprawdzić rozkład jazdy? Na szczęście pomagaja mi ponownie w Informacji Turystycznej: pani po dłuższej chwili udziela wyczerpujących informacji, nie zna tylko cen biletów.
    Do you speak English?
    To niewinne zdanie wywołuje zaskakująco różne reakcje: od zdziwienia, przez przerażenie, aż po złość i agresję. Oto co można usłyszeć pytając rozmówcę czy mówi po angielsku:
    - Nie wiem proszę panią, nie rozumiem pani mowy...
    - Eeee, słucham?
    - Nie proszę panią, nie mówię po angielsku...
    - Po polsku tylko...
    - Noł englisz!
    - Proszę panią, tylko po polsku... To jest Polska. Polska! Polen!

    Gdzie dogadamy się po angielsku...
    Biuro Informacji Turystycznej
    Hotel Rzeszów
    Hotel Prezydencki
    Restauracja McDonald's
    Wypożyczalnia samochodów Mercato

    A gdzie nie...
    Informacja PKP i PKS
    Schronisko PTSM
    Hotel Iskra
    Muzeum Okręgowe
    Sklep Rzeszowianka
    IWONA WYGANOWSKA
    10. Marca 2005 04:00

    http://www.rzeszow.giz.pl/images/nowiny.gif


    Baba ma problemy. W końcu najadła się w McDonaldzie przespała w Hotelu Rzeszow i zrobiła ładny spacer szukając kogoś kto zna angielski.

    Ale chciałbym pani przypomnieć że w Polsce językiem obowiązującym jest język polski i nikt nie musi rozmawiać z panią po angielsku. W końcu i tak babka trafiła tam gdzie chciała więc niewidzę problemu.
    Ciekawy jak ja bym pojechał Sobie do USA i dzwonił po urzędach coś bym załatwił.
    nie, no bez przesady
    oczywiscie ze nie jest przymusem znac angielski
    ale znajomosc tego jezyka w hotelach czy resteuracjach jest chyba obowiązkowa
    w kiosku Ruchu rozumiem, ale zeby w hotelu czy pubie nie znac angielskeigo to juz "nie na czasie"
    sprawy urzedowe jak najbardziej po polsku
    sam sobie przypominam ile smiechów było jak sobie na ubiegłych wakacjach chciałem w Niemczech konto założyc ;) wybrałem Post Bank, i uwierzcie mi ze na poczcie głównej w miescie podobnym do Rzeszowa (Ludwigsburg) jedynie jedna osoba umiała angielelski i to na takim poziome ze wiecej po niemiecku mówiła niz po angielskim wiec rozumumem wszystkich polskich urzędników
    Ale w szkołach nie uczą takiego języka żeby się dogadać. Wyszli z założenia chyba że każdy musi czytać Rome i Julie, albo Hamleta w orginale!!!
    Ja uważam że poszkole podstawowej kazdy powinien jakoś umieć dogadać się. A w tej chwili to poznałem czasy i g... mi z tego przyszło. Musiałem sam się edukować. A w podstwówce mój Nauczyciel MAGNETOFON czasem szwankował.
    Ale z tego artykułu wbrew celowi na jaki został napisany wynika że w Rzeszowie jest się w stanie obcokrajowiec poruszać. W końcu ana wszystko załatwiła. A że nie poszło jej tak jak powinno w jej domniemanym kraju to już mały problem. Poprostu więcej się ochodziła.


    ej no nie przesadzajmy juz to jest przeciez polska a nie anglia tak mowisz jakbys chcial zeby gadali i pisali w polsce tylko po angielsku i w muzea wszystkie rzeczy byly opisywane po anielsku owszem powinno sie cos robic dla turystow ale nie mozna przesadzac zeby polak w polsce nie czul sie jak w anglii :) i tak dobrze jej to poszlo ale popatrz nie kazdy obcokrajowiec gada po angielsku wiec trzeba patrzec i z tej strony :)najlepsze rozwiazanie zrobic ulotki :) rozno jezyczne albo mniec ze soba slownik :)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.