ďťż
Sweety
Rzeszów obiektywnie w obiektywie
KABARET ANI MRU MRU W RZESZOWIE
Stal Greinplast Rzeszów : Stal Stalowa Wola 2:! (2:0)
Odszkodowania Rzeszów - pomogę odzyskać uczciwe odszkodowanie
11.12 | Underground Beats | Pub Underground - RZESZÓW
Wynajem busów autobusów i autokarów Rzeszów przewozy autokarowe
Pierwszy Rzeszowski Piknik Rycerski - 06.09.09
Nabór do Szkoły tańca w Rzeszowie>>Szkoły Sztuki Ulicznej
Dni Kultury Japońskiej - Rzeszów - Wojewódzki Dom Kultury
catering na wesele
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ramtopy.keep.pl

  • Sweety

    Rzeszów jest głównie znany z tego, że z niczego nie jest znany. Bez charakteru, rozleniwiony, niepewny siebie - wymaga ostrego pobudzenia. Dość wleczenia się w ogonie. Ścigajmy się z najlepszymi. Najpierw musimy jednak wypalić zaścianek w naszych głowach.

    Na potęgę remontuje się w Rzeszowie drogi, kamienice, Rynek. Mamy bezprzewodowy internet, lotnisko i Dolinę Lotniczą. W pobliżu miasta będą się krzyżowały autostrada i droga szybkiego ruchu. Bezrobocie spada. Czegóż chcieć więcej?

    Kilkanaście lat temu podobne argumenty padały w Zielonej Górze. Wydawało się, że miasto jest skazane na sukces. Zapanował huraoptymizm, który przerodził się w zarozumiałość. Miasto zamarło w oczekiwaniu na eldorado. Dziś próżno szukać tamtej pewności. Panna się zestarzała, a kawalerowie odjechali.

    Poznań, drugie po Warszawie miasto w Polsce pod względem zamożności, łapie zadyszkę w wyścigu z innymi miastami. Zastanawia się, dlaczego jego wizerunek w Polsce jest coraz gorszy. Jego problemem nie jest bynajmniej brak pieniędzy.

    I problemów naszego miasta nie rozwiąże gotówka z Unii. Szansą albo największym zagrożeniem dla rozwoju Rzeszowa możemy stać się my, mieszkańcy.

    Największy grzech: prowincjonalizm

    Czym chcemy zachwycić świat? W powszechnym przekonaniu Rzeszów to miasto furmanek, strzech i kobiet w zapaskach. Słowem: zapyziałe, galicyjskie miasteczko, w którym priorytetem jest elektryfikacja i walka z analfabetyzmem. Przesadzam? Może trochę, ale to nie zmienia faktu, że wiedza o mieście jest niewielka, budowana na stereotypach Polski B. Rzeszów często pojawia się w skeczach i serialach telewizyjnych. Niestety, jako synonim zapuszczonej prowincji. Kolejne władze nie zrobiły nic, by ten obraz zmienić. Co najgorsze, wielu rzeszowian zdaje się w niego wierzyć. Ze sceptycyzmem mówią o przyszłości Rzeszowa. Zakompleksieni i bez wiary w siebie śnią o Ameryce, Londynie, Krakowie. Twierdzą, że tu nic dobrego ich nie spotka.

    Władza załatwi

    Mentalnie tkwimy w latach odległych. Pragniemy silnej władzy, bo ona zwalnia nas z obowiązku myślenia i podejmowania ryzyka. Z sentymentem wspominamy Władysława Kruczka (w latach 1956-1971 r. I sekretarz KW PZPR w Rzeszowie), za którego m.in. utworzono dwie uczelnie: WSI i WSP, wybudowano gmach urzędu wojewódzkiego i pierwsze wieżowce, osiedla mieszkaniowe i postawiono pomnik Walk Rewolucyjnych. W ostatnich wyborach z ogromną przewagą wygrał Tadeusz Ferenc, człowiek mocny, energiczny, oddany miastu. Przekazaliśmy mu władzę, oczekując, że wskaże nam, co mamy robić. Przypominam sobie, jak latem straż miejska chodziła po ogródkach w Rynku i napominała właścicieli, by pilnowali porządku. - Ale przecież u mnie jest czysto - słyszę, jak mówi jeden z nich strażnikom. - Widzimy, ale Ferenc kazał upominać - odpowiadają strażnicy.

    Bez Ferenca nic w mieście nie może się zdarzyć. Spętani urzędnicy boją się podejmować decyzje i czekają z tym na niego. Paradoksalnie - silny, zdeterminowany prezydent wzmacnia bierność i lenistwo.

    Każdy sobie rzepkę skrobie

    Nie ma w mieście żadnej dyskusji o kierunkach rozwoju Rzeszowa, o tym, jak najlepiej wykorzystać te pieniądze z Unii. Nic, cisza jak w oborze po dojeniu. Niektórzy się ożywiają wtedy, gdy można coś utrącić, storpedować: a to zablokują poszerzenie Rzeszowa, a to zniechęcą inwestora...

    Nie udało się do tej pory włączyć do dyskusji różnych środowisk, a przecież nie brak w mieście mądrych, kompetentnych i aktywnych ludzi. Mamy w Rzeszowie więcej stowarzyszeń i organizacji pozarządowych w stosunku do liczby mieszkańców niż Kraków czy Wrocław. Odsetek osób prowadzących własną działalność gospodarczą jest niemal taki jak w najlepszym pod tym względem w kraju Poznaniu. Władze jednak przesiadły się na walec drogowy, radni bredzą, by dokopać konkurentom, a mieszkańcy zajęli się sobą. Możemy mieć najrówniejsze drogi na świecie, najpiękniej wymalowane kamienice... Tylko po co ktoś ma do nas przyjechać?

    Rzeszów bez wyrazu

    Miastu brakuje bigla i fantazji. Życie kulturalne jest pogrążone w letargu. Niby coś się dzieje, ale propozycje nie wzbudzają emocji, bo nie wychodzą poza poziom poprawności. Miasto cierpi na chroniczny brak twórców wybitnych, pasjonatów z pomysłami, bo nie potrafi ich u siebie zatrzymać. Dlatego hołubce wycinane przez Polonusów poprzebieranych w stroje ludowe to od lat najpopularniejsze skojarzenie z kulturą w Rzeszowie.

    W oślej ławce

    Ratusz nie ma wizji rozwoju oświaty, podejmuje działania, gdy już pojawia się problem. Aspirujące do rangi metropolii miasto potrzebuje dobrych szkół i uczelni. Natomiast nasze uczelnie w rankingach krajowych lokują się na szarym końcu. Dobrze, że zapowiadane są inwestycje w nowe budynki, laboratoria. Ale to za mało, by podnieść prestiż studiowania w Rzeszowie.

    Niemal rok temu rektor uniwersytetu wyznał szczerze w telewizji, że nie ma na to pomysłu.

    Schludnie, ale marnie

    Centrum odmalowane, schludne - i owszem. Remontowany jest Rynek. Świetnie. Ale to mogłoby zaspokoić aspiracje miasta powiatowego. Jaką funkcję w życiu miasta metropolitalnego ma pełnić centrum? Czym ma urzekać i zachwycać? Czy nadal ma być wielkim parkingiem i skrótem dla samochodów?

    Ponad 30 proc. powierzchni Rzeszowa stanowią obszary zielone, ale nie potrafimy tego wykorzystać. Parki, głęboko skrywające czasy swojej świetności, mogą zadowolić jedynie amatorów tanich trunków. Zalew straszy śmieciami, a Żwirownia to bardziej wiejska glinianka niż kąpielisko miejskie. Wisłok wciąż czeka na ożywienie. Zamiast być ozdobą także nocnego Rzeszowa, po zachodzie słońca wstydliwie zapada się w ciemnościach.

    Bezhołowie

    Kierowcy parkują na pasach, skrzyżowaniach, byle im było wygodnie. Wielokrotnie słyszeliśmy zapewnienia z ratusza, że już za chwilę problem zniknie. Może trzeba wezwać posiłki z innych miast, gdzie sobie z nim świetnie poradzono?

    Parking pod ratuszem, scena i oczywiście studnia to idealne miejsce na wieczorne libacje, ale któż by się przejmował takimi drobiazgami? Masz ochotę powiesić na budynku reklamę swojej firmy? Nie pytaj i wieszaj. Nikt cię nie sprawdzi.

    Chcesz postawić ogródek na Rynku? Stawiaj. Jaki? Byle jaki, brzydszy od sceny na pewno nie będzie. To niby drobiazgi, ale razem tworzą obraz miasta niechlujnego i chaotycznego.

    „...Średnie miasta wyryły zamiast hasła nad bramą swą jedyne słowo: » Basta «. Gdy za tobą taka brama się zatrzasła, trudno będzie tobie wyjść z takiego miasta”. (Jeremi Przybora, Średnie miasta)

    Mamy teraz swój czas. Taki moment może się nie powtórzyć przez następne sto lat. Czas na wyjście z głębokiego cienia. Czas budowy miasta z aspiracjami, które będzie naszą dumą. Co musimy zrobić, zmienić w sobie, by nie popełnić niewybaczalnego grzechu: zmarnowania szansy?

    Maciej Krzyślak
    :::gazeta.pl


    Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa, komentuje "Siedem grzechów naszego miasta"

    Nie zgadzam się z Krzyślakiem

    Niestety, nie mogę się do końca zgodzić z charakterystyką Rzeszowa przedstawioną w artykule "Siedem grzechów naszego miasta". Wbrew temu co pisze pan redaktor Maciej Krzyślak, uważam, że właśnie ludzie są największą siłą i szansą naszego miasta. Zarówno ci doświadczeni, którzy już odnieśli sukces, rozwijają swoje firmy i promują Rzeszów w Polsce i poza granicami kraju, jak i młodzi, zdolni, którzy są przyszłością tego miasta. Jednego jestem pewien: w Rzeszowie są wspaniali mieszkańcy, którzy walczą o przełamanie stereotypów dotyczących stolicy Podkarpacia, i co najważniejsze, czynią to z dużym sukcesem.

    Bardzo się cieszę, że mieszkańcy uczestniczą w życiu miasta. W ciągu kilku ostatnich lat odbyliśmy ponad 150 spotkań z uczniami, studentami i mieszkańcami poszczególnych osiedli. Na takich spotkaniach wspólnie podejmujemy większość decyzji dotyczących miasta. Serdecznie zapraszam Pana Redaktora na te spotkania i jestem przekonany, że uczestnictwo w nich przyczyni się do lepszego poznania Rzeszowa i mieszkańców.

    W wielu sprawach o zdanie pytamy przedstawicieli konkretnych grup społecznych: m.in. młodzież, naukowców, środowiska biznesowe.

    Przyjmuję natomiast krytykę pod swoim adresem i zapewniam, że wezmę pod uwagę wszystkie konkretne sugestie mediów i mieszkańców. W naszym mieście jest jeszcze dużo do zrobienia i jestem przekonany, że dyskusja podczas Państwa akcji przyczyni się do dalszego rozwoju Rzeszowa.

    Tego typu akcje, poruszające ludzi i pobudzające do dyskusji, są ważne. Trzeba tylko pamiętać, aby nie skupiły się tylko na samym krytykowaniu. To żadna sztuka stać z boku i wskazywać palcem, co trzeba zrobić. O wiele trudniej jest działać i wspólnie zmieniać rzeczywistość. Do tego wszystkich zachęcam.

    Źródło: http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,78972,3934012.html

    oraz

    Polemika redaktora naczelnego - Maciej Krześlak

    W mieście rozwijają się firmy, ludzie walczą o przełamanie stereotypów, wszystko jest w porządku. Nie ma co się przejmować. Czy dyskutował Pan na tych spotkaniach o oddaniu bernardynom za niewielkie pieniądze placu przed urzędem wojewódzkim? Dlaczego przekazanie odbyło się po cichu? Właśnie bez dyskusji? Po moim komentarzu w "Gazecie" odebrałem telefony z gratulacjami za... odwagę. Czyż to nie paranoja, że wielu boi się wyrażać opinie o mieście? Czy o tym nie warto rozmawiać?

    Nie wiem, dlaczego przypisuje mi Pan opinię, że to nie ludzie są "największą siłą i szansą naszego miasta". Napisałem dokładnie odwrotnie. Możemy stać się jego szansą, ale nasze przywary i kompleksy mogą sprawić, że tej szansy nie wykorzystamy. Szkoda, że do tego problemu Pan się nie ustosunkował.

    Nie wiem, do kogo odnosi Pan słowa: "To żadna sztuka stać z boku i wskazywać palcem, co trzeba zrobić", ale skoro padają one w odpowiedzi na mój tekst, to przyjmuję, że są adresowane do mnie. Czy "Gazeta" stała z boku, walcząc o poszerzenie Rzeszowa, rozbudowę lotniska, porządek w centrum? To tylko niektóre nasze działania.

    Na pewno wiele można zarzucić mnie i "Gazecie", ale dyskutujemy o mieście, co możemy zrobić, by spełniało nasze aspiracje? Uznał Pan, że tego typu akcje pobudzają do dyskusji. Szkoda, że Pan się do niej nie włączył. Wytykanie dyskutantowi, że jest garbaty, zamyka debatę. I o tym też był mój tekst.

    Z poważaniem

    Źródło: http://miasta.gazeta.pl/rzeszow/1,78972,3934007.html

    [ Dodano: 2007-04-18, 03:40 ]
    Fragmenty audycji w Polskim Radiu Rzeszów:

    O co chodzi w akcji Przystanek Przeszów: http://bi.gazeta.pl/im/5/3950/m3950095.mp3
    Jesteśmy przedsiębiorczy: http://bi.gazeta.pl/im/2/3950/m3950092.mp3
    Głos słuchacza 1: http://bi.gazeta.pl/im/9/3950/m3950099.mp3
    Głos słuchacza 2: http://bi.gazeta.pl/im/7/3950/m3950097.mp3
    Sondaż Gazety: http://bi.gazeta.pl/im/3/3950/m3950093.mp3
    Emhh xD
    Jak to moja nauczycleka od historii mówi; "Rzeszów to jedyne miasto w Europie które ma obwodnice przez centrum miasta" xD xD
    jest wiele miast z obwodnicą przez centrum :P mniejszych i większych.

    Redaktor odważny, ale trzeba sobie zadać pytanie czy takie artykóły coś zmienią ?
    I tak połowa albo wiecej ludzi w rzeszowie ich nie zobaczy(ła). Bo ludzie sie jakoś tym nie interesują. A pasowałoby zainteresować sprawami naszego miasta, żeby sie lepiej rozwijało...



    "Rzeszów to jedyne miasto w Europie które ma obwodnice przez centrum miasta" Więc śmiało możesz powiedzieć pani nauczycielce historii, że nie ma racji...
    Sytuacja pierwsza.
    Gospodarstwo, którym zarządzam, święci triumfy, zaczyna równać do najlepszych, bijąc ich na głowę w niektórych dziedzinach. Przy czym jestem realistą, zdaję sobie sprawę z tego, że jest wiele do zrobienia, a zarazem, że nie da się zrobić wszystkiego na raz i bez pomocy innych. Ponadto nie zależy mi na zaszczytach, ale na dobru wspólnym, na tym, aby łączyć, nie dzielić. Sam także nie jestem bez grzechu.
    Ni stąd ni zowąd z wizytą wpada gość i wali prosto z mostu: "Jesteś ostatnim chamem, słoma wystaje ci z butów, jedzie od ciebie "zaściankiem" na kilometr, ty prowincjonalny dziadu, zakompleksiony trutniu...!"

    Sytuacja druga.
    Drużyna Rzeszów z trenerem Ferencem na czele pnie się w górę, z dnia na dzień jest coraz lepsza. Szanse na zwycięstwo rosną. Wszystko wskazuje na to, że medalowe miejsce jest w zasięgu ręki, gdy nagle "krytyk sportowy", tuż przed mistrzostwami, który widział drużyny podczas treningów, w tym jedną z osiągających najlepsze wyniki - Drużynę Rzeszów, zaczyna głosić publicznie, że "może stać się cud" - Drużyna Rzeszów może wygrać.


    "Dość wleczenia się w ogonie. Ścigajmy się z najlepszymi. Najpierw musimy jednak wypalić zaścianek w naszych głowach."
    "Mamy teraz swój czas. Taki moment może się nie powtórzyć przez następne sto lat. Czas na wyjście z głębokiego cienia. Czas budowy miasta z aspiracjami, które będzie naszą dumą. Co musimy zrobić, zmienić w sobie, by nie popełnić niewybaczalnego grzechu: zmarnowania szansy?"

    Trzeba tylko pamiętać, aby nie skupiły się tylko na samym krytykowaniu. To żadna sztuka stać z boku i wskazywać palcem, co trzeba zrobić. O wiele trudniej jest działać i wspólnie zmieniać rzeczywistość. Do tego wszystkich zachęcam. Czy to "zachęcanie do dyskusji", "ostre pobudzenie" rzeczywiście miało na celu pobudzanie, zachęcanie mieszkańców miasta (i okolic) do dyskusji i działania czy też może było obliczone na wzrost zainteresownia GW i samym Krześlakiem?
    Parafrazując "Dziel i rządź" - "Dziel i podnieś sprzedaż pisma".

    Czy w przyszłości nie będzie można stwierdzić (i przypisywać sobie zasług), mówiąc: "A nie mówiliśmy, nie pisaliśmy, ja oraz Gazeta, że 'może stać się cud' w Rzeszowie"?!

    To żaden cud - "przewidzieć", że najlepsi wygrają. Cudem byłby fakt, gdyby bohater sytuacji pierwszej nie dał w mordę "zachęcającemu" go do tego, co już robi i to robi dobrze.

    Redaktor odważny, ale trzeba sobie zadać pytanie czy takie artykuły coś zmienią ? Chyba nie brałem jeszcze udziału w dyskusji :)

    Co do motywów jakimi kierował się autor artykułu to trzeba na to spojrzeć szerzej. Wcale Pan redaktor nie pisał tego tekstu w tym czasie bo chciał, lecz bo musiał. Artykuł " 7 grzechów ..." jest to cykl artykułów które ukazały się w lokalnych dodatkach Gazety Wyborczej. I np w Radomiu było 7 grzechów Radomia w Zielonce 7 grzechów Zielonej Góry. Podobnie było w innych miastach. /nawiasem mówiąc to konkurs na symbol miasta był ogłoszony w każdym z tych miast/.

    Co do treści artykułu to jest to tylko opinia 1 człowieka. Ja mam troszeczkę inne zdanie i chyba prezentuję inne myślenie /pewnie dla tego iż jestem młodszy i większość życia spędziłem w Wolnej Polsce oglądając stację VIVA na satelicie. Problem zaściankowości to problem ludzi PRL wychowanych w dziwnych czasach i oni powinni się z tego leczyć. My młode pokolenie z nieograniczonym dostępem do świata /czyt. internet/ nie mamy żadnego problemu z odnalezieniem się w Globalnej Wiosce. Dzisiaj piszę na tym forum a powiedzmy za pięć minut gadam z kimś z za "Wielkiej Wody" o wynikach mojej ulubionej drużyny :) Może ja jestem wyjątkowy, ale ludzi z którymi się spotykam trudno nazwać "zaściankiem". Dużo jeżdżę po Polsce i za każdym razem podkreślam skąd jestem i zarażam miłością do Tego miasta innych. Zresztą każdy z kim rozmawiam a nie jest z Rzeszowa a zdarzyło mu się tu być jest Rzeszowem oczarowany. I bardzo chętnie tu wraca. Ja wiem iż jeżeli ktoś chce na siłę zrobić z Rzeszowa Warszawę to będzie rozczarowany życiem tutaj ... ale uważam iż Rzeszów jest doskonałym miejscem do życia. Warszawy nie lubię, za Krakowem też nie przepadam gdyż te miasta są po prostu brzydkie i okropnie .
    Na myśl o przedzieraniu się przez korki Wawy mnie ciarki przechodzą .... a opowieści o 2 godzinnej .. a sic ... drodze do pracy są przerażające. A w Rzeszowie wszędzie w godzinę dojedziesz.

    Dlatego na koniec zacytuję słowa piosenki kibiców Resovii:

    "To jest moje miasto
    To jest mój Klub
    To jest moja miłość
    Sovia Rzeszów"

    żal. :P
    jest wiele miast z obwodnicą przez centrum :P mniejszych i większych.

    Redaktor odważny, ale trzeba sobie zadać pytanie czy takie artykóły coś zmienią ?
    I tak połowa albo wiecej ludzi w rzeszowie ich nie zobaczy(ła). Bo ludzie sie jakoś tym nie interesują. A pasowałoby zainteresować sprawami naszego miasta, żeby sie lepiej rozwijało...
    chcesz sie wyżalić? luknij www.żal.pl :P
    Tak do Ciebie, spokojnie możesz sie wyżalić... akurat Twoj poziom ^^
    Nie uważaj się za wyższego ode mnie... bo wcale nie jesteś... i nie mów do mnie 'dziecko'
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.