ďťż
Sweety
Garfield Koty Górą / Garfields Pet Force (2009)
Garfield: Koty górą / Garfield's Pet Force (2009)
mr. boogi
Terminator / Terminator, The (1984)
Klopsiki i inne zjawiska pogodowe / Cloudy with a Chance of Meatballs (2009)
Publiczne liceum dla dorosłych
Colobot [RS]
Dragon Hunter (2008)
Neelix Disco Decay (Felguk Mix)
Prośby o Dema
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • pax-vobiscum.pev.pl

  • Sweety

    Odkąd pamiętam, zawsze bałam się kotów. Zawsze, kiedy znajduję się blisko kota, staram się odejść jak najdalej. To jest lęk zupełnie nie uzasadniony, wiem że kot nie zrobi mi krzywdy, w najgorszym wypadku może podrapać, jednak nie mogę się go pozbyć. Śmieję się, że pewnie w poprzednim wcieleniu byłam szczurkiem, który tragicznie zginął w paszczy kota.


    fobia przed kotem, rzeczywiście trochę dziwaczne...bo jak można mieć fobię przed tak z natury płochym zwierzątkiem (a jednak) moja znajoma naprzykład boi się kury, a czy to nie przypadkiem jest odwrotnie?

    fobia przed kotem, rzeczywiście trochę dziwaczne...bo jak można mieć fobię przed tak z natury płochym zwierzątkiem (a jednak) moja znajoma naprzykład boi się kury, a czy to nie przypadkiem jest odwrotnie? Moja znajoma również boi się kur :).
    Dlaczego strach przed kotem jest dziwaczny? Tak samo można powiedzieć, że strach przed psem też jest dziwaczny, a jednak wielu ludzi najzwyczajniej w świecie boi się tych zwierzaków. Wiem, że niektóre rasy psów są zdecydowanie większe od kotów, ale wg mnie zdenerwowany kot potrafi być równie groźny :)

    Pozdrawiam
    Kazdy czlowiek czuje jakis lek... ludzie boja sie malych pomieszczen, wysokich dzwiekow, zwierzat... niektorzy boja sie zranienia. Wazne jest, zeby walczyc z tym strachem, zeby chociaz probowac...



    Dlaczego strach przed kotem jest dziwaczny? wiesz, dla mnie akurat jest, ale ja wcale się z tego nie wyśmiewam...staram się zrozumieć ludzi, którzy mają i mogą mieć różne niemiłe przeżycia, czy też wyobrażenia, przed którymi nie jest łatwo się uchronić...


    Wazne jest, zeby walczyc z tym strachem, zeby chociaz probowac... :wink:
    Melisanno kazdy sie czegos boi i to zadna chanba. Przeciez jestesmy tylko ludzmi, nie jestesmy bogami :lol: a szkoda :lol:

    wiesz, dla mnie akurat jest, ale ja wcale się z tego nie wyśmiewam...staram się zrozumieć ludzi, którzy mają i mogą mieć różne niemiłe przeżycia, czy też wyobrażenia, przed którymi nie jest łatwo się uchronić... Broń Boże nie sugeruję w żaden sposób, że się z tego wysmiewasz. Wg mnie najdziwaczniejsze w tym wszystkim jest to, że celes_victoria napisała:

    To jest lęk zupełnie nie uzasadniony czyli zapewne celes_victorio kot nigdy nic Ci nie zrobił. W takim układzie może byłas kiedyś swiadkiem jakiegoś przykrego zdarzenia, gdzie np. kot mocno pogryzł czy też podrapał jakąś Twoją znajomą osobę i z tąd ten lęk...

    Pozdrawiam
    Jesli chcesz pokonac lek, najpierw musisz poznac jego przyczyne... kiedys ktos bardzo madry mi tak powiedzial i pomoglo... serio.

    czyli zapewne celes_victorio kot nigdy nic Ci nie zrobił. W takim układzie może byłas kiedyś swiadkiem jakiegoś przykrego zdarzenia, gdzie np. kot mocno pogryzł czy też podrapał jakąś Twoją znajomą osobę i z tąd ten lęk... raczej wydaje mi się, że celes_victoria, nie miała żadnego kontaktu z kotami, więc może czas przygarnąć jakiegoś kociaka, to by było dobrym roawiązaniem :wink:
    (chyba, że nie przepadasz celes_viktorio za udomowionymi zwierzętami)

    Wiem, że niektóre rasy psów są zdecydowanie większe od kotów, ale wg mnie zdenerwowany kot potrafi być równie groźny - coś w tym jest. Większy lęk odczuwam na myśl o walce z agresywnym kotem niż z rozwścieczonym psem. Wydaje mi się, że to z powodu utożsamiania kota z tygrysem, a psa z wilkiem. Zdecydowanie tygrysa boję się bardziej. Pozdrawiam.
    Myślę, że melisanna podsunęła dobre rozwiązanie. Szkoda, że nie mogę mieć w domu zwierząt (alergia siostry) :sad:
    :cry:
    Ja mieszkam z czarnym jak smoła kocurem.Dostaje szału tylko na widok gołębi...no i żarcia :wink:
    A serio,miałem kiedys takie głupie obawy co to będzie w nocy jak będę spał,może rzuci mi sie do gardła.Ale to są bzdury.Czasem rzuca się na mnie i delikatnie gryzie,ale to raczej dla zabawy niż żeby miał mi zrobic krzywdę.A większość czasu zajmuje mi jego "mizianie".Mam go od maleńkości,więc myślę że traktuję mnie trochę jak "mamę" :grin:

    Pozdrawiam
    Bartek
    A ja czasem nie wiem co się legnie w głĸowinie mojego Felusia. Trafił do nas jako 4-letni kot po przejściach, trzykrotnie miał już wyrok uśpienia i trzykrotnie wywijał się kosie. I chociaż uzależniony od nas strasznie (czasem jak sie sam w nocy obudzi w pokoju, to szuka i płacze... :() nie jestem go tak do końca pewna.
    Bellka ciągle na mnie poluje, znienacka napadnie na moją łydkę i ją pacnie, wiecznie widze te jej begierki w oczach ":co by tutaj spspocić", ale jestem jej pewna w 100 %. Wiem ze nie zrobi krzywdę ani mnie, ani nikomu innemu. Za Felusia gwarancji nie daję.
    Jeżeli kot był po "przejściach" to widocznie został ślad w psychice.Sugerowałbym rozmowę z weterynarzem,może potrzebny jest kotu,oprócz czasu oczywiście,jakiś specjalny wachlarz zachowań ze strony opiekunów aby mógł dojść do siebie.

    Pozdrawiam
    Bartek
    W zasadzie nasz weterynarz ma mnie już chyba powoli dość... :D
    Feluś jest już u nas przeszło 4 lata, ma swoje szusy, ale akceptujemy go takim jakim jest. To, że nie ufam mu do końca nie znaczy, że go unikam. Po prostu wiem, że do zabaw z dzieckiem bym go nie dała (tak jak np. belke - ona bardzo luni dzieci) i wiem, że czasem może mu coś do łba skoczyć. Ale nie jest agresywny. Jak każdy kot raczej ucieka :D
    Dodam tylko, że Feluś bardzo rzadko sypia z dala od nas i bardzo chętnie dzieli z nami poduszkę. Grzecznie kulturalnie z motorkiem :D
    Ostatnio miał napady złego humoru, ale już wiemy, że to od zęba. Od mniej wiecej miesiaca ma usunięty kieł i bardzo poweselał.
    Uwielbiam te moje dranie :D
    Ja zawsze koty postrzegałam jako stworzenia, które co prawda mają charakterek i lubią chodzić swoimi drogami, ale powracają do człowieka i czekają na pieszczoty. Jednakże moje wyobrażenie uległo lekkiej zmianie, kiedy to miała miejsce pewna historia. Otóż ok. rok temu, kiedy wracałam późnym popołudniem do domu zauważyłam, że pod moimi drzwiami siedzi skulony kot. Kot zwyczajny, typu dachowiec. Biało czarny ze śmieszną plamką na nosie. Wyglądał na młodego kota (oceniając "na oko", ponieważ nie mam doświadczenia w tej kwestii). Zdziwiło mnie skąd mógł znaleźć się w tym miejscu (mieszkam na 12 piętrze). Był zadbany, tak jakby czyjś, a nie bezpański. W dodatku nie był "dziki", przymilał się i domagał głaskania. Zrobiło mi się go szkoda. Pomyślałam, ze chyba ktoś go po prostu podrzucił. Weszłam do mieszkania, a kociak został na korytarzu. Nagle usłyszałam, ze strasznie miauczy. Płakał przeraźliwie, więc zaprosiłam go do domu. Czuł się swobodnie. Wskoczył na parapet w kuchni. Widać, że wychowywany musial być w mieszkaniu. Pomyslałam sobie, że może go przygarniemy. Zaczęliśmy się z nim bawić. Jednak po chwili zabawa przerodziła się w atak ze strony futrzaka. Zaczął on wyciągać pazury i uderzać łapami. Wtedy przestraszyłam sie tego "kotka". Myslałam, że to może jakiś jego odruch. Boi się, gdyz jest w nowym miejscu. On stawał się jednak w stosunku do nas coraz bardziej agresywny. I w pewnym momencie, kiedy mój maż nachylil sie i chciał go pogłaskać kot wyciągnął łapę i pazurami zadrapał mu policzek. Bardzo zdziwiona byłam taką reakcją zwierzęcia. Postanowilismy wypuścić go na korytarz. Bałam zostawić się go w domu na noc. Zrobiłam mu na korytarzu legowisko, dałam karmę. Strasznie znowu płakał, kiedy zamknęłam drzwi do mieszkania. Szkoda mi go było, ale górę brał lęk przed tym jego zachowaniem. Nie było szans, żebym zaprosiła go na nocleg do domu. Rano wychodząc do pracy zobaczyłam, że nie tknął ani karmy, ani picia. Pomyslałam, że jak przyjdę z pracy trzeba będzie odwieźć go do schroniska. Kiedy wróciłam z pracy - kota już nie było.
    Zastanowiło mnie, czemu kot tak się zachowywał? Czy faktycznie mógł być niebezpieczny? Nie powiem, aby to jedno zachowanie zraziło mnie do tych zwierzaków, lecz przyznam, że bardzo zastanowiło.
    Bardziej chodziło mi o to, że Bella jest bardziej przewidywalna. ma wyraźniejsza mimikę i uzewnetrznione myśli. Wiem kiedy chce sie bawić (to nietrudne, bo niemal non stop :D), wiem kiedy ma nas dość i pragnie odrobiny spokoju i prywatności, wiem kiedy jest głodna, kiedy chce być podrapana po czółku (co uwielbia)
    Feluś okazuje swoje myśli dzwiekowo i czasem w ostatniej chwili, ma łaskotki, wiec jak sie trafi w jego czuły punkt ni z tego ni z owego potrafi stracić humor. Nikogo z nas nie zaatakował, nikomu nie zrobił krzywdy. nawet u weta zahcowywał się niezwykle spokojnie i dostojnie (nawet podczas wyrywania kła czy czyszczenia uszu). Po prostu jego zachowanie może zmienić sie w ułamku sekundy i my - domownicy jesteśmy w stanie na ułamek sekundy wczesniej to zauwązyć. No i nam nie zrobi krzywdy. Obcy moga nie miec tego szczescia ...
    moj...bardzo dobry znajomy boi sie kotow panicznie i nie lubi ich (zupelnie nie zrozumiale dla mnie...zwlaszcza z tym nie lubieniem hmmm), chlop jak dab a boi sie malych kociakow...pamietam taka sytuacje kiedy jakies 6 lat temu siedzielismy na lawce w ciemna noc, i juz juz mielismy sie pocalowac a tu na moje kolana wskoczyl ogromny kocur! moj bardzo dobry znajomy odskoczyl jak oparzony i zaczal wrecz krzyczec, zabierz tego kota!!! pozbadz sie tego kota!!! ja sie tylko smialam...troche ze mnie czarownica, wiec powiedzialam mu ze to moj stroz i nie wyrzuce go ani nic z nim nie zrobie...moj bardzo dobry znajomy siedzila pozniej kwasny na drugim koncu lawki z niewyrazna mina...a ja glaskalam kocura, ktory zwinal sie na moich kolanach w klebek i mruczac obserwowal mojego bardzo dobrego znajomego... :mrgreen: :twisted: :twisted: :twisted:

    [ Dodano: 2007-02-14, 22:29 ]
    ...mam do kotow respekt...lubie je, ale gdy bylam nastolatka i dokarmialam koty osiedlowe, byla taka kotka w naszej piwnicy...zeszlam kiedys na dol i jak zwykle zakicialam...wszytkie koty jakby zapadly sie pod ziemie, pojawila sie tylko ona, bardzo juz chora z widocznym guzem w brzuchu...przymilala sie ale caly czas sie na mnie patrzyla a raczej swidrowala mnie wzrokiem...nieustannie wspinala sie po mnie ku mojej twarzy...musze przyznac ze sie wystraszylam
    teraz lata poaniej, gdy wiem to co wiem o kotach, sadze ze mogla ona jedynie potrzebowac kontaktu ze mna...
    choc ja osobiscie przypisuje kotom mistyczne znaczenie i patrze na nie przez pryzmat wierzen ludow
    ach jakie śliczne określenie "bardzo dobry znajomy" :mrgreen:
    Przyznam się szczerze - facet bojący się malutkiego kotka traci u mnie wszystko. He he - kiedyś kumpel zaczął mi wrzeszczeć w pokoju "Zabij to Zabij to !!! Zabij tego potwora !!! " a tutaj latało sobie małe skrzydlate "cuś". Niewinne i nawet nie brzeczało :D
    Cóż, każdy ma swoje fobie, ale kocia fobia napawa mnie lekceważeniem :D
    :lol: :lol: :lol: powiem szczerze, ze tego nie rozumie! nie wiem jak mozna nie lubic wszytkich zwierzat na swiecie...i moze dlatego, a moze dla czegos innego...bardzo dobry znajomy pozostaje bardzo dobrym znajomym nadal...zamiast przeksztalcic sie w kogos innego hmmmmmmm
    Bahio podzielam Twoje niezrozumienie :D
    Szczerze powiedziawszy jeszcze teoretycznie prędzej rozgrzeszyłabym tych którzy nie lubią zwierząt wcale (aczkolwiek unikam takowych i nie chce mieć do czynienia jako z kalekimi socjopatami bez prawidłowo wykształconych uczuć wyższych), ale całkowicie nie mogę pojąc jak ktoś może szaleć za psami, a nie znosić kotów. fobia - ok, niech będzie. To jednak co innego, może wynikać z uraz u z dziećinstwa, ale brak sympatii przy jednoczesnym braku strachu - jakoś to dla mnie chore jest. Zresztą podobnie jest w odwrotnej sytuacji, kiedy ktoś uwielbia koty, a nie lubi psów.
    To że ukochałam sobie koty jako ulubionego zwierzaka, nie znaczy że nie lubię psów, królików, myszy, czy nawet węży (mają milusią skórkę :D)
    ja rowniez lubie weze...lubie wszytkie zwietrzeta...ale nie jestem fanem insektow
    Bahia, jakbyś czytała w moich myślach :D
    A ja uwielbiam kotki. Co raz częściej mi się marzy kotek w domu. Patrzeć jak rośnie...przytulać, głaskać, bawić się z nim :grin:
    Tak jak kiedyś, kiedy miałam Kicię...
    A co do fobii odnośnie kotów, to...cóż ludzie się boją różnych rzeczy.
    Koty są dla mnie najdoskonalszym zwierzęciem (z człowiekiem włącznie), dowodem boskiej madrości.
    A ja nie mam problemów z kotami. Ja nie lubię ich a one mnie :) Strasznie inteligentne zwierzaki, wyczuwają mnie na 200m i od razu zataczamy łuk i one i ja :) taka zabawa w ciuciu babkę :). Koty to dla mnie jak dla Boudiki zwierzęta specjalne. Mają coś w sobie, taki błysk w oku. Jakby wiedziały o czym człowiek myśli. A węże są kochane do póki nie zaczniesz odczuwać braku krwi w mózgu w powodu 1,5 metrowego węża boa na szyi :D
    Bartko - koty WIEDZĄ o czym człowiek myśli. Każdy z moich kotów nie tylko rozumiał abstrakcyjną mowę ludzką, ale często czytał moje myśli, wyczuwał nastrój. I nie jest to jedynie moje własne odbijanie cech ludzkich na zwierzę, a przypadki o których może powiedzieć każdy właściciel tego czworonoga :D
    Nie wiedziałem tego i nie chce wiedzieć chyba :) Jak pisałem nie przepadamy za sobą. A jak wychowałby sie u mnie jakiś kot to chyba zaczął by gadać od ilości magii :wink:
    Ja też mam kota, śpię z nim i nigdy nic mi nie zrobił. Czasem jak go rozzłoszczę to rzuci mi się na rękę czy nogę, ale nic nie zrobi, tylko "udaje, że gryzie". Tego akurat mam od małego, ale kiedyś miałam bardzo fajnego rudzielca, którego dostałam jak już był duży i też mi nic nie zrobił. Lubił tylko hardcorowe zabawy, nikt go nie nauczył, że chowa się pazurki, więc po kilku zadrapaniach musiałam owijać sobie czymś rękę, ale nigdy nie atakował bez powodu i był ogólnie grzeczny.
    Lęk przed kotem musi z czegoś wynikać, może w dzieciństwie coś się stało i nawet tego nie pamiętasz? Ja np. boję się dużych psów, ale tylko dużych, bo w podstawówce taki mnie zaatakował i to nie raz...
    I jak można się go bać?
    :grin: :grin: :grin:
    Ja się kotów nie boję. Wręcz przeciwnie, lubię, ale nie myślę tylko o tych domowych. Uwielbiam dzikie koty, najbardziej lwy i pumy ;] Oczywiście w życiu bym nie podeszła do nich bliżej niż kilka metrów, chciałabym pocieszyć się jeszcze trochę życiem ;p Samo oglądanie ich na żywo mi wystarcza :D Szkoda tylko, że ma się taką możliwość tylko w zoo. Uważam, że dzikie zwierzęta powinny żyć na wolności, ewentualnie w rezerwatach ;] Ale ale, zbaczam z tematu :haha: Podsumowując lubię koty :tongue: :icon_smile2:
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.