ďťż
Sweety
Polska strona poświęcona testom sprzętu wędkarskiego
Mapa wód wędkarskich okręgu PZW Rzeszów
Fly Fishing - wędkarstwo muchowe - nowe forum
Początkujący wędkarz chce łowić na muchę.
Kupiłem dzisiaj - pochwal się wędkarskimi zakupami
TROCHĘ NA WESOŁO CZYLI - DOWCIPY WĘDKARSKIE
Forum podkarpackiego wędkarstwa jest zńów aktywne.
Plany wędkarskie na nadchodzący sezon.
Wędkarstwo i Wasza druga połowa.
"Niezależna Wędkarska Telewizja Internetowa"
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl

  • Sweety

    Opiszmy swoje dziwne, zabawne, z zaskakującym zakończeniem wyprawy wędkarskie, niekoniecznie dalekie czy długie, ale takie które z jakiegoś powodu utkwiły szczególnie w pamięci.

    Na początek może taką króciutką wyprawę z przed blisko trzydziestu lat, jeździłem w tamtym czasie na wędkowanie z dwoma starymi kumplami, w którąś tam niedzielę lipca zapakowaliśmy się w ?Strzałę Południa?. Nasz cel Wisłoczanka (Zarzecze). Ze stacji, asfaltową drogą docieramy jakieś dwieście metrów powyżej mostu, schodzimy wydeptaną ścieżką w kierunku rzeki, po kilku metrach ja z Bułą mamy kompletnie mokre buty i spodnie do kolan, poranna zimna rosa przemoczyła nas doszczętnie, mokro i zimno, drugi kumpel szczęśliwy paraduje w gumiakach i co kilka metrów docina nam ?ma się te gumiaczki?, ?masię te gumiaczki?, ?ma się ?..? i tak przez kilka godzin, nawet podczas wędkowania, aż rosa wyschła, a słońce nie przygrzało mocniej. Cały dzień rozebrani do slipek i na bosaka łowiliśmy jakieś tam świnki, klenie, płotki. W końcu czas wracać, ostatni rozsądny pociąg odjeżdża około 19:00, wracamy tą samą asfaltową drogą, my z Bułą na luzie, nic to że potwornie nagrzany asfalt, nic to żer ponad dwadzieścia pięć stopni ciepła, nam nie przeszkadza, za to drugi kumpel ledwo powłóczy nogami obutymi w ? ?ma się te gumiaczki?, do dzisiaj jak zaczyna filozofować, zbijam go z tropu mówiąc ?ma się te gumiaczki?. ;D :D ;) :)


    Długo nic sobie nie mogłem przypomnieć ale w końcu się udało.

    Z Marcinem trenowaliśmy przed jednymi z zawodów GP. Staliśmy od siebie w odległości ok 10 metrów. W tym czasie ze skarpy zaczęła schodzić sarna, szła od mojej strony w kierunku Marcina. Ten nie odwracając się myślał, że to ja i zaczął gadać do sarny. Stoję patrzę a ten pyta się zwierzaka czy idziemy jeszcze w dół czy wracamy w górę. Dusiłem się ze śmiechu:D
    No i gdzie poszli?:D:D:D:D
    Opiszę Wam pewną historyjkę,może nie związaną z wędkowaniem ale z drugą moją pasją a mianowicie z grzybobraniem.Pewnego lata wybraliśmy się na grzyby we trzech ja,Robert i Janusz.Moi kumple,kiedy tylko się spotkają lubią robić sobie kawały i nie przepuszczą żadnej okazji aby wyciąć jakiś numer.Robert odkąd pamiętam panicznie boi się węży i nawet gdy jest gorąco do lasu chodzi w wysokich gumiakach.Kiedy przyjechaliśmy do lasu, zauważyłem wystający kawałek czarnego,gumowego szlaufa z kieszeni Janusza ,więc pytam:
    -"Po co ci ten szlauf"
    Janusz na to:
    -"Cicho zaraz zobaczysz"
    ,po czym schyla się ,niby zawiązać buta i przywiązuje do swojej nogi cienką żyłką ten kawałek szlaufa tak aby Robert nie widział.Następnie z okrzykiem "Żmija!Robert uciekaj!" przebiega obok niego,oczywiście "niby wąż" na żyłce,podskakując na patykach za nim.Nawet nie macie pojęcia, jaką prędkość człowiek może rozwinąć gdy się czegoś wystraszy,normalnie "szedł jak ruski czołg" i żadne krzaki ani młodnik nie były w stanie go zatrzymać:D.Wierzcie mi dawno tak się nie uśmiałem,leżeliśmy na ściółce i pokładaliśmy się ze śmiechu,jak dzieci.Później,pamiętam dłuższy czas ,zajęło nam przekonanie Roberta żeby przyszedł do nas,że wcale to nie był wąż tylko kawałek gumowego szlaufa.Teraz po latach,kiedy czasem się spotkamy i rozmowa zejdzie ma temat grzybów,każdy z nas zaczyna się śmiać ponieważ ma ten "numer" w pamięci.


    Dla równowagi opowiem coś mniej zabawnego, no ale i takie rzeczy też się zdarzają. Jak większość z Was od lat lubię sobie pochodzić ze spinem nad wodą. Jest to dość wygodne bo decyzja często zapada z marszu i nie ma potrzeby specjalnie się do tego przygotowywać. Świetnym miejscem na takie nieoczekiwane wyprawy w pobliżu Leżajska jest San w okolicach Starego Miasta. Ryba zawsze lubiła się tam trzymać , ale i zaczepów nie brakowało. Przeważnie były to śmiecie wrzucane do wody przez okolicznych mieszkańców. Nie raz walczyłem tam z firankami, rajstopami, butami, a nawet udało mi się wydrzeć z wody stare wiadro i ramę z roweru. I takie rzeczy nie robią już na mnie wielkiego wrażenia choć nie mogę nadziwić się głupocie ludzkiej.
    Jednak zdarzył mi się kiedyś zaczep co do tej pory mnie wzdryga.
    Walcząc z tym czymś co zatrzymało mija przynętę prawie na długości wędki, zauważyłem że kotwica ugrzęzła w jakiejś szmacie. Wiece jak się walczy ze szmatą w nurcie rzeki. Nie pomagają wtedy żadne wynalazki. Jedynym wyjściem jest wydarcie tego na siłę. Poszukałem więc starej gałęzi i zrobiłem z niej coś na kształt bosaka. Kombinując w wodzie tym wynalazkiem w końcu udało mi się zaczepić szmatę i wydrzeć to z wody.
    Okazało się że był to worek i choć nie zaglądnąłem do środka wiedziałem czym był wypełniony. Zauważyłem że w jednym miejscu z dziury wystawało ciało szczenięcia. Biedactwo uwolniło tylko pyszczek i przednie łapki na resztę zabrakło sił. Niestety w środku musiało być ich kilka o czym świadczyła waga worka.
    Przypomniałeś mi Wifer pewne zdarzenie w podobnym guście.
    Wakacyjne wieczory często spędzaliśmy z kolegami na jednym z mostów na Wisłoce.Oczywiście w celach dalekich od wędkarstwa. Pewnego razu z samochodu który zatrzymał sie przed mostem wysiadł facet niosąc coś na rękach. Po chwili rozpoznaliśmy,że to pies. Miał związane obie pary łap. Chwilę później piesek poleciał z mostu do wody. Wyobraźcie sobie,że psina jakoś się uwolnił z pętów i... przybiegł do właściciela wsiadającego do auta.
    Piwo tego wieczora już jakoś mniej smakowało.
    Taki sam obrazek widziałem w Starym Mieście. I niestety to nie był 1 kwietnia :mad:
    Moja historia tez jest prawdziwa.Niestety.
    Takim sku......synom życzyć tylko aby taki los ich spotkał:mad: i nie ma się co dziwić się że im bardziej poznaje się ludzi tym bardziej kocha się zwierzęta.
    ... i dlatego coraz trudniej zabiera mi się ryby. No i nie raz już złapałem się na tym, że delektując się ruchem przynęty na końcu żyłki, myślę (o zgrozo!) "oby tylko nic się do niej nie przykleiło"
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.