ďťż
Sweety
Pamiętniki Fanny Hill / Fanny Hill (2007)
MATEMATYKA dla podstawówki, gimnazjum, liceum, technikum
MATEMATYKA dla podstawówki, gimnazjum, I kl LO lub technikum
Szkoła Podstawowa Nr 19
Szkoła Podstawowa Nr 14
Szkoła Podstawowa Nr 16
Szkoła Podstawowa Nr 11
Szkoła Podstawowa Nr 25
Szkoła Podstawowa Nr 21
Szkoła Podstawowa Nr 22
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sprzedamnadjeziorem.opx.pl

  • Sweety

    to malowany ptak -kosińskiego...dawno temu ją czytałem ale byłem przy tym tak przerażony i podniecony ,że do dziś ją wspominam...


    Pamietam ksiazke z dziecinstwa. Mialam moze wtedy 3 latka. Wujek mi ja czytal. Miala tytul ,,kukuryku na reczniku" byla to ksazka zryzmowana i wtedy byla bardzo smieszna, a rodzicom polecam czytac ja dzieciom... :grin:
    Jest kilka takich, ale podam jeden przykład. Mianowicie "Mały Książę". Któż jej nie czytał? Ja przeczytałam ją trzy razy, bo pamiętam, że ksiądz z którym miałąm wtedy lakcje religii powiedział, że tak właśnie należy zrobić, żeby dokładnie zrozumieć tę książkę. Wzięłam sobie to do serca i tak też zrobiłam.
    Podczas czytania towarzyszyła mi atmosfera jakiejś takiej...tajemniczości i odkrywaniu jakisjś ważnej prawdy. Po przeczytaniu wszystko wygladało dla mnie inaczej, a zwykłe rzeczy nabierały ważności. Czułam jakąś błogość i ciepło.
    Tyle pamiętam :smile:
    a pamietacie lekture"spotkanie nad morzem" ?? to bylo o jakiejs dziewczynce ktora pojechala do dziadkow nad morze na wakacje chyba i tam zaprzyjaznila sie z niewidoma dziewczynka...pamietam ze bardzo lubialam ta ksiazke...moze sobie poczytma jak znajde w jakiejs bibliotece :D


    "O psie który jeździł koleją" w 3 chyba klasie :D
    bardzo przejęłam się losem psa, kurcze to już tyle lat a ciągle się pamięta...
    Ja niestety w podstawówce i w gimnazjum nie byłam zainteresowana żadną książką i żadnej nie przeczytałam.Teraz bardzo tego żałuję. Pamiętam tylko tytułu 'O psie ,który jeździł koleją", "Akademia Pana Kleksa" czy "Szatan z siódmej klasy" Niestety nie wiem dokłądnie o czym opowiadają. Jedyną książką ,którą wtedy przeczytałam w całości to "Mały książę".
    boadicea, Ty zawsze karmisz się szczegółami. Ja też nie przeczytałam żadnej książki oprócz tych wszystkich, które już przeczytałam. :roll: :mrgreen:

    natalie, sądzę, że nie masz się czym chwalić.. Ale co kto lubi. Ja bym dostała roztrzęsienia całego ciała i czytywałabym wtedy od deski do deski gazetki z Reala. :))
    Właściwie może było tak, że natalie, nie przeczytała książek, które tak naprawdę przeczytała i dlatego uważa, że ich nie przeczytała, ale jednak jakąś przeczytała?
    Z archiwum X sezon II :)
    Orwellowska nowomowa w 'Folwarku zwierzęcym' to jest to! takich książek sie naprawdę nie zapomina. Albo 'Ania z Zielonego Wzgórza' to książki mojego dzieciństwa (chociaż wciąż w nim tkwię.. :) )
    boadicea, masz rację. Te dwa zdania wzajemnie się wykluczają. Miałam na myśli poprostu ,że w swoim wczesnym dzieciństwie przeczytałam w całości tylko jedną książkę "Mały książę".
    anetka16_16, ale czemu sądzisz ,że się chwalę.Przecież nie mam czym, dużo straciłam przez to ,że nie czytałam. Na szczęście teraz zmądrzałam i czytam wszystko co jest warte uwagi.
    Pozdrawiam :)

    anetka16_16, ale czemu sądzisz ,że się chwalę bo ja na Twoim miejscu nie przyznawałabym się do takiego zaniedbania swojego humazmu :grin: co kto lubi.

    Na szczęście teraz zmądrzałam i czytam wszystko co jest warte uwagi. I super! Człowiek nieczytający jest wrakiem umysłowym! O, tak się wyrażę
    Pzdr;)
    Wrakiem, wrakiem. Staje się nim gdy świadomie odrzuca czytanie. Wcześniej ma przed sobą szansę i jest człowiekiem 'na jakim-takim poziomie umysłowym'. Jako dziecko, czy młody nastolatek jest szansa. Wrakiem staje się gdy sam nie chce czytać, pomimo, że to potrafi.

    Czy jestem wrakiem? Nie rozumiemy się. Nie jesteś.

    Nauczyłam sie czytać mając 3 lata. ja rok później :)

    Boa nie rozumiemy się. Mi chodzi z tym wrakiem o to, że coś kiedyś musiało wpłynąć na to, że wrakiem się jest. Tak jak jest katastrofa morska i odnajduje się wrak statku - coś to musiało na pewno spowodować, bo kiedyś statek był w znakomitej formie.
    Mam na myśli to, że nadchodzi w naszym życiu taki moment, że mamy możliwość sięgnięcia po książkę, ale świadomie wybieramy coś innego. Nie chodzi koniecznie o przymus, bo to normalne, że nie lubimy czytać gdy jesteśmy do tego zmuszani i wtedy nie ma co mówić o jakichkolwiek wrakach. Miałam na myśli to, że wrakiem staje się wyobraźnia, umysł. Według mnie bez książek jakiekolwiek próby czerpania z wyobraźni będą fiaskiem (oczywiście dla osoby, które dużo czyta). Wyobraźnię trzeba trenować od małego, jako dzieci robimy to podczas zabawy, gdy dorośli nam czytają czy też gdy sami próbujemy czytać. W pewnym wieku, czego byłam niestety świadkiem, nadchodzi taki moment, że czytanie książek odbiera się jako objaw negatywny w oczach rówieśników. I chcąc czy nie chcąc osoby słabsze psychicznie być może i tą książkę odstawią, aby spodobać się w grupie. Ale pomińmy to.
    Boa, jak bardzo słusznie powiedziałaś dzieciom wpajane są pewne wartości i szlifowane są niektóre umiejętności dzięki dorosłym, opiekunom, rodzicom. Zdarza się jednak tak, że rodzice z tym, jakie jest dziecko mają niewiele wspólnego. Za przykład mogę wziąć siebie i moich rodziców. Ja jestem gadułą i książki czytać uwielbiam natomiast moi rodzice uciekają od książek jak od ognia. Nie lubią tego, czytanie jest dla nich jak kara. Pokazałam kiedyś mojej mamie książkę bodajże Cotzee'go "Hańba". Wyobraź sobie, że mamcia zwątpiła po 4 kartkach, chociaż powiedziała, że fabuła jest bardzo interesująca. :lol: To samo mój ojciec, ale pomińmy jego temat.
    Moja koleżanka to świetna matematyczka. O dziwo, jej rodzice nie wyobrażają sobie, aby ich dziecko mogło być umysłem ścisłym, kiedy sami są polonistami. Sądzę, że być może jeśli za małolata spotykamy się z takim bardzo 'zmuszanym' podejściem do wykształcania w jakimś kierunku nabieramy do tego odrazy. Ja np. ładnie maluję i cała moja rodzina łącznie z najdalszymi kuzynami, ciotkami chcą mnie widzieć na architekturze, geodezji. Ale zastanówmy się - czy przyjemnością jest czytać książki o tematyce poniekąd matematycznej? :smile: Dla mnie to żadna przyjemność - mam tego aż za nadto i za nadto mam także tego, że moja rodzinka uparcie dąży do "nawet mi opłacania tych studiów byle by było coś ze mnie, coś wielkiego!" Może to kwestia złośliwości a może po prostu (na pewno) odmiennych preferencji umysłowych? Życie toczy się dalej :mrgreen:
    Trzymaj się.
    I doszłyśmy do porozumienia jako-takiego. :grin: Boa, piszemy słownik i każdą definicję ustalamy razem, wcielamy pomysł z wakacji w życie :razz: . Koniec tematu no nie?
    to jak z tą definicją wraku? :razz:
    ciężko to ustalić :) sądzę, że to będzie tak : wrak - przedmiot wyeksploatowany i do niczego się już nie nadający, aczkolwiek KIEDYŚ sprawny.
    Co dodasz? ;)
    Oh, wiem, wiem, to nie dodawaj, trzymamy się! Hej
    wrak - wspomnienie dawnej, minionej świetności..... czy nie?
    Oj, Aga to bardzo długa historia, ale każda definicja jest dobra ;) Chodzi nam o dosłownego wraka. :) Chociaż, ten Twój wrak też jest niezły :grin:
    ja zaczelam czytac majac 4 latka i nie przestalam do dzis :wink: w pierwszej klasie podstawówki zapisalam sie do biblioteki i czytalam wszystko co mi wpadlo w rece... najbardziej lubilam "Jezycjade" Musierowicz, serie Anii z Zielonego Wzgórza, Krystyne Siesicka (ale to juz chyba w pierwszej liceum). Uwielbialam wszelkie basnie i legendy. W ósmej klasie przeczytalam "Podpalaczke" w kilku tomach S.Kinga - bardzo mnie wciagnela ;) poza tym ksiazki psychologiczne dla mlodziezy, horrory Koontza, kryminaly Agaty Christiei innych autorów. Ksiazek fantastycznych nie czytalam W OGÓLE, ale moze wreszcie powinnam zaczac, bo widze, ze na wszelkich forach dominuja i wszyscy je uwielbiaja :smile:
    dla mnie to chyba będzie Hobbit Tolkiena - będę miała zawsze sentyment do tej książki, dzięki niej zaczęłam czytać więcej fantastyki... :)
    Oj tak, wyobraznia szalala... :mrgreen:
    w pustyni i w puszczy to był coś :P
    ja do tej pory pamiętam książeczkę, którą mama kupiła mi kiedy leżałam w szpitalu, miałam wtedy może z 4 lata
    to była cieniutka książka z wierszykami jeden pamiętam do dziś nawet ;)

    W sumie temat ciekawy, warto chyba odświeżyć... :D
    Na mnie najwiekszy wpływ miała książka Trygve Guldbrassena A lasy wiecznie śpiewają (I dziedzictwo na Bjorndall -kontynuacja). Przeczytałam po raz pierwszy mając 12 lat i skupiłam sie głownie na wątku fabularnym. Można go skreślić w kilku zdaniach - życie w surowej Norwegii XVIII wieku rodziny bogatego właściciela ziemskiego, saga rodzinna w najpiekniejszym wydaniu. Jednak ta fabuła jest mniej ważna, Po wnikliwym przeczytaniu schodzi na dalszy plan. Rok póżniej gdy miałam problemy z tożsamością religijną sięgnęłam po tą książkę ponownie i odkryłam, że zawiera wiel odpowiedzi, a raczej to, że dzięki niej sama mogę je znaleść w sobie. Od tej pory czytam ją często, głownie gdy mam problem natury egzystencjalno-filozoficzno-moralnej :D
    Obraz Boga nakreślony przez autora jest chyba najpiękniejszym obrazem jaki kiedykolwiek spotkałam (nie tylko w literaturze), wapółzależność i współpraca człowieka z przyrodą (która najczęsciej reprezentuje Boga) wywarła chyba największy wpływ na mój światopogląd. Zawsze gdy ją czytam odkrywam coś nowego, zwracam uwagę na inny szczegół, detal, opis - w zależności czego w danej chwili podświadomie szukam.
    Zdecydowanie ta ksiązka jest moją Biblią, najcenniejszą i najbardziej wartościową książką jaką miałam kiedykolwiek w rękach.
    OOO az miło ze ktos o tej pozycji wspomnial ale powiem szczerze ze nigdy nie odbierałam jej w ten sposób az siegne spowrotem don.Ja tez w wieku nastu lat ja po raz pierwszy dorwalam mnie zachwycila ta daleka polnoc chyba wlasnie ta książka uzmysłowiła mi ze ciągnie mnie w tamte strony.Po wielu wielu latach marzenia miały się spelnić.Skandynawia jest piekna musialam gdzies kiedys w poprzednich wcieleniach byc tam szczęsliwą bardzo.
    Dzieki za przypomnienie o ksiązce.
    "A lasy wiecznie śpiewają" to jedna z moich ulubionych książek.
    A wracając do głównego tematu książki pochłaniałam i pochłaniam do dziś. Nie pamietam już jaka była pierwsza, bo najpierw dużo czytała mi mama, potem szybko zaczęłam sama. Pamiętam jednak kilka książek z dzieciństwa, np. "Czerwony helikopter", który bardzo lubiłam i "Opowieści z życia smoków". Najfajniejsze jest to, że kiedy urodził mi się syn, zaczęłam mu kompletować ksiegozbiór i udało mi się kupić te dwieksiązki, co więcej, nawet te same, stare wydania. Teraz z radością czytam mu je przed snem i sama wracam wspomnieniami do beztroskich lat.
    Ostatnio zas na jakimś straganie dostałam całe wydanie książek Juliusza Verne i choć kilka z nich mam w domu, kupiłam bo były to własnie tamte wydania, któe niosą ze sobą tyle cudownych wspomnień z przeżytych wspólnie z bohaterami przygód.
    Z synkiem cztamy bardzo dużo, odkryłam też kilka nowych i naprawde świetnych książek, np Tomasza Trojanowskiego "Kocie historie" które sa tak zabawne, że czasem sięgam po nie dla poprawy humoru, a w tajemnicy przed synkiem :D
    A Dzieci z Buulerbyn i Fizia Ponczoszanka?
    "Ostatni dzwonek" nigdy jej nie zapomnę :usmiech:
    "dzieci z Bullerbyn" to pierwsza książka,którą mi czytano :) nawet nauczyłam się wymawiać literę "r" dzięki imieniu "Kerstin" :P od czasu do czasu lubię sobie przejrzeć i przypomniec ;)
    pamiętam jak za mgłą, książeczkę którą czytał mi mój tata, nie pamiętam niestety ani autora, ani tytułu ale pamiętam obrazki i to że byłam bardzo mała....:)
    a pózniej to juz poszło...;)Zbrodnia i kara i Gdy moim oczom- te dwie przychodzą mi na myśl.
    Piotruś pierwszak czytaliscie? I takie bardzo bardzo stare wydanie basni Andersena moja ulubiona Mala Syrenka
    Dzieci z ulicy awanturnikow - te racuchy z drzemem jak czytalam to czulam smak w ustach :D
    Piotruś Pana, moja ulubiona bajka z dzieciństwa. Był nawet czas kiedy w niego wierzyłam i zostawiałam otwarte okno, aby przyleciał i zabrał mnie do Nibylandii. I wiecie co? Przyleciał po mnie i zabrał mnie do Nibylandii :D Tyle, że zrozumiałam to znacznie później, kiedy już nie zostawiałam otwartego okna :D
    Słoneczko i Akademia Pana Kleksa !! Do tej pory moje ukochane :D
    Kajtus Czarodziej Korczaka
    "Uskrzydlony faraon" Joan Grant.

    Życie rodzeństwa faraonów od czasu sprzed narodzin do RDE.
    OBE, sny, Bogowie, ka, ba, kapłani, świątynie...
    "Kamienie na Szaniec" Kamińskiego Ta książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie i pamiętam ją do dziś. Chętnie do niej wracam.
    Jeszcze mi się nasuwa książka "O psie który jeździł koleją" Pisarskiego. Niezmiernie się wzruszyłam przy niej.
    Te dwie pozycje są bardzo wzruszające. A coś bardziej "lajtowego" To "Ania z Zielonego Wzgórza" :)
    Jest kilka takich książek, ale mam szczególny sentyment do ,,Dzieci z Bullerbyn". :)
    A ja tak troche oryginalnie: ja pamietam fraszke Kochanowskiego "Szlachetne zdrowie". Nauczylam sie jej na pamiec, jak jeszcze nawet czytac nie umialam. Mialam jakies 5 lat i moja starsza siostra musiala sie tego na pamiec nauczyc do szkoly. Mi to latwiej przyszlo. I nadal ja cala pamietam! Moge ja recytowac nawet w nocy o polnocy ;)
    Wtedy oczywiscie nawet nie wiedzialam o co w niej chodzi ;)
    fantastyka -> Lem (Bajki robotow, Golem, Dzienniki gwiazdowe,...)
    Lowcy wilkow, Lowcy... Curwooda
    Slonce Arizony (juz nie pamietam czyje)
    Alicja w krainie czarow, Alicja po drugiej stronie lustra ("zdziwniej mi i zdziwniej" :)))
    do wielu znich wracalam po pare razy, "Szosta klepka"
    bylam istnym pozeraczem ksiazek, srednio 3 tygodniowo :)
    J Brennan - Magia, jak korzystać z mocy by ulepszyć nasz świat
    Ania z Zielonego Wzgórza.. :) czytałam ją tyle razy aż w końcu sięgnęłam po dalsze części :) Ja kazałam sobie czytać jak jeszcze sama nie potrafiłam, tylko mieli ze mną taki problem bo ciągle mówiłam "ja to już znam" i domagałam się czegoś nowego :)
    Tak się składa, że piszę pierwszego posta w moim ulubionym dziale na każdym forum jakie odwiedziłem, więc

    Witam wszystkich serdecznie

    Nawiązując natomiast do tematu wątku, książki jakie zapadły mi w pamięci z podstawówki to (m.in.):

    Seria Tomka Wilmowskiego np.
      lSeria Tomka Wilmowskiego np. - "Tomek w krainie Kangurów" Alfreda Szklarskiegol lseria "Winnetou" Karola Mayal l"Szatan z siódmej klasy" Kornela Makuszyńskiegol l"W Pustyni i Puszczy" Henryka Sienkiewiczal l2 tomy "W 20 lat później" Aleksandra Dumasal l"Manitou" i "Zemsta Manitou" Grahama Mastertonal lTrylogia "Tożsamość Bourne'a", " Krucjata Bourne'a", oraz "Ultimatum Bourne'a" Roberta Ludlumal
    Oraz wiele innych :)
    Po prostu kocham czytać :D
    Żałuję tylko, że nie poświęcam na czytanie tyle czasu ile bym chciał...

    Ja zawsze lubiłam "Anię z Zielonego Wzgórza", a najpierw przeczytałam "Anię z Avonlea" a później z Zielonego Wzgórza, dalsze części mi się już tak nie podobały. A liceum "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa, ach ten rozrabiaka Behemot :p czego on nie wyprawiał, kot trzymający bodajże marynowanego grzybka na widelcu i to oburzenie gdy Małgorzata posądziła go, że nalewa jej wódkę, a przecież to był czysty spirytus :p
    ja zacząłem czytac horrory pana S. Kinga jak miałem może ze 12 lat, "Manitou" i "Zemsta Manitou" pana Mastertona też była ale troszeczkę później.
    a ze szkolnych to pamiętam Lessi
    Hmm... ja nic nie pamiętam z podstawówki :P może dlatego że czytałem tylko lektury (z których nie podobała mi się żadna) i ewentualnie jakieś książki młodzieżowe, które teraz wydają mi się conajwyżej średnie ;) więc może chociaż gimnazjum - chyba w tym wieku przeczytałem pierwszą "książkę dla dorosłych" i była to "Zaraza" Mastertona i tak mi się spodobała, że do dziś jest jedną z moich ulubionych książek :)
    odbiegając od tematu, pan Masterton trochę słabszy pisarz od pana Kinga jest:dostal_na:
    No tego to nikt nie kwestionuje, za to podpisuje się obiema rękami pod stwierdzeniem, że King królem gatunku jest

    W podstawówce poznałem Mastertona natomiast w liceum zaczęła się rzeźnia z Kingiem.
    Natomiast niedawno zakupiłem całą "Mroczną Wieżę" którą polecam gorąco jak i wszystkie pozostałe dzieła Mistrza :)

    Jest kilka takich książek, ale mam szczególny sentyment do ,,Dzieci z Bullerbyn". :) Dokaldnie- ja tez bardzo dobrze ja pamietam,nawet chcialam miec takie magiczne pudelko ze skarbami i takowe sobie znalazlam ;)
    No i nie moge wspomniec o "Awantura o Basie" i "Maly Ksiaze" bardzo wzruszajace ksiazki ktore zapamietalam.:_okok:
    napisz coś więcej o tej mrocznej wieży bo już parę razy tę książkę widziałem ale nigdy nie chciałem brac bo nie wiedziałem o czym to
    "Mroczna Wieża" zdecydowanie różni siię od wszystkiego innego co napisał King, gdyż prędzej położyłbym na półce z fantastyką niż z horrorami, lecz wciąga od pierwszej strony i ciężko zasnąć dopóki nie dowiesz się, czy Rolandowi udało dotrzeć się do tej cholernej Mrocznej Wieży ii czym cholera wogóle jest ta Mroczna Wieża...

    Pomysł na napisanie serii urodził się w głowie Kinga gdy był jeszcze na studiach wtedy również napisał pierwsze słowa pierwszej części... Powieść napisana została na podstawie poematu "Sir Roland pod Mroczną Wieżą stanął" Roberta Browninga

    Ciężko cokolwiek napisać aby zachęcić do czytania nie zdradzając o cym będzie aby nie psuć przyjemności czytania :wesoly_na: i dlatego pozwolę sobie dołączyć link z ciekawą lakoniczną recenzją... :)

    Stephen King - mistrz powieści grozy >> Mroczna Wieża I
    Ale też w Mrocznej Wieży dożo jest nawiązań do poprzednich książek Kinga (podobno).


    "Mroczna Wieża" zdecydowanie różni siię od wszystkiego innego co napisał King, gdyż prędzej położyłbym na półce z fantastyką niż z horrorami, I dlatego mnie nie ciągnie... nie przepadam za fantastką :/ Ale przeczytam, tylko najpierw te wszystkie chronologicznie wcześniejsze :)
    "O Księciu Godfrydzie Rycerzu Gwiazdy Wigilijnej":)

    Cudna książeczka dla dzieciaków na której uczyłam się czytać i pierwsza książka, którą przeczytałam samodzielnie.

    :muza:

    Ale też w Mrocznej Wieży dożo jest nawiązań do poprzednich książek Kinga (podobno) Tak właśnie jest, ale właśnie to jest tym, czego nie chciałem (m.in.) zdradzać aby nie psuć niespodzianki :D i przyjemności delektowania się książką :)
    o ho to teraz jacek już wie co trzeba przeczytac. Tylko najpierw skończe Ręke Mistrza.

    Prz3m0 a czytałeś Cmętarz Zwieżąt ? co sądzisz :)
    Z dzieciństwa pamietam "Dzieci z Bulerbyn" i "Piotrusia Pana" do którego wciąż chętnie wracam, a także "Sceny z życia smoków". Pamiętam do dziś, a "Sceny z życia smoków" nawet kupiłam niedawo na allegro dla dziecka :D

    Prz3m0 a czytałeś Cmętarz Zwieżąt ? co sądzisz :) Niestety nie czytałem, wiec niewiele powiem na ten temat...
    za to spod ręki mistrza wyszły inne dzieła które serdecznie polecam:
    - "Firestarter" - (spotkałem wydanie o tytule "Podpalaczka") -> REWELACYJNA książka
    - "Miasteczko Salem"


    Z dzieciństwa pamietam "Dzieci z Bulerbyn" Tutaj popieram :D Również pamiętam, że połknąłem tę knigę jak tort czekoladowy :D


    (...) i "Piotrusia Pana" do którego wciąż chętnie wracam :D Niestety nie czytałem a przede wszystkim "Piotrusia Pana" chciałbym przeczytać i pewnie to jeszcze zrobię :D
    Plecam narawdę. Kocham wersje filmowe Piotrusia, ale wszystkim daleko do książki. I przyznam się szczerze, ze kiedy byłam maleńka marzyłam że Piotruś przyleci po mnie i zabierze mnie do Nibylandii, a potem płakałam w poduszkę, że nie przyleciał.
    Ale dziś wiem, ze jednak przyleciał. Bo każdy z nas ma swoją Nibylandię. Ja w swojej byłam częstym gościem i wciąż jestem, choć teraz wyglada ona już nieco inaczej. :D

    Prz3m0 a czytałeś Cmętarz Zwieżąt ? co sądzisz :) Ja czytałem :) mnie się bardzo podobała (ale która książka Kinga mi się nie podobała? ;) no ok, była taka, "Oczy smoka" - nie w moim stylu).


    za to spod ręki mistrza wyszły inne dzieła które serdecznie polecam:
    - "Firestarter" - (spotkałem wydanie o tytule "Podpalaczka") -> REWELACYJNA książka
    - "Miasteczko Salem"
    osobiście nieprzepadam za "Miasteczkiem Salem", to też taka nie w moim stylu ;) A "Podpalaczka super" - jedna z lepszych.

    Hmm... właściwie do "książek dzieciństwa" zaliczyłbym także baśnie (zwłaszcza braci Grimm), w prawdzie nie czytałem ich sam, bo mama mi czytała, ale to jednak siążki, które pamiętam i kojarzą mi się z dzieciństwem :)
    (i niektórzy uważają, że baśnie właśnie były pierwowzorami horrorów, stąd jak ktoś czytał baśnie, to kiedyś może lubić horry, no i w moim przypadku coś w tym jest :D )
    a tak swoją drogą, kiedyś czytałem że Steven King zażyczył sobie zrobienie nie wiem jak to się nazywa, horoskopu astrologicznego czy czegoś takiego i tam wyszło że w gwiazdach była zapisana jego wielka kariera literacka (z tym że ten horoskop robił teraz, nie jak był młody):dostal_na:
    ksiązka z dzieciństwa którą pamietam do dzisiaj i moge do niej wracać to: "serce" amicis'a

    ponadto bardzo lubie:
    "Katarzyne" Juliette Benzoni
    "Prokurator Alicja Horn" Tadeusz Dołega-Mostowicz

    jeżeli przekręciłam tytuły to z góry przepraszam
    Mnie oczarowały Baśnie Braci Grimm..

    Pamiętam też, że czytałam taką książkę, tytułu do końca nie znam, jakoś "1001 kałuża"? Czy jakoś tak.. Po wskoczeniu do 101 albo 1001 kałuży można było znaleźć się w innym świecie, odwrotnym - np. kruki były białe.
    Niestety, nie mogę znaleźć tego tytułu, widocznie coś pokręciłam? A tak bardzo chciałabym jeszcze raz ją przeczytać, czy ktoś ją kojarzy? :)
    Gwiazdko to ja moge polecic "zwierciadło piekieł" G. Mastertona. tam po "wskoczeniu" w lustro było się w innym świecie (kruków białych nie było) i wogule to raczej nie baśń była.
    Ewentualnie "Medalion" Stevena Kinga gdzie po wypiciu specjalnego napitku się przenosiło do innego świata.
    A jak lubisz baśnie to czy ja wiem...może magiczny ogród (autora nie znam) ew. coś z filmów, 5 dzieci i coś lub magiczne drzewo (niedawno w kinach) :)

    Gwiazdko to ja moge polecic "zwierciadło piekieł" G. Mastertona. tam po "wskoczeniu" w lustro było się w innym świecie (kruków białych nie było) i wogule to raczej nie baśń była.
    Ewentualnie "Medalion" Stevena Kinga gdzie po wypiciu specjalnego napitku się przenosiło do innego świata.
    A jak lubisz baśnie to czy ja wiem...może magiczny ogród (autora nie znam) ew. coś z filmów, 5 dzieci i coś lub magiczne drzewo (niedawno w kinach) :)
    Nooo, "Magiczny Ogród" to również wspaniała lektura :) Intrygują mnie tylko te kałuże.. bo chyba mi się nie przyśniło, że czytam o nich książkę ;)
    czy ja wiem. teraz taka pogoda, pochmurno, mokro, wszędzie kałuże, może to od tego ?:dostal_na:
    Witam wszystkich serdecznie ,to moj pierwszy post na forum ,wiec zdecydowalam sie napisac w jakims bezpiecznym i neutralnym temacie ;) I takiz oto znalazlam...
    Ksiazke ktora najbardziej zapamietalam z dziecinstwa jest gra endera Orsona Scota Carda.Do dzis pamietam ta zime ,kiedy uparlam sie poukladac rocznikami wszystkie stare fantastyki (czasopismo,wtedy zamieszczali powiesci w odcinkach-nie wiem jak to teraz wyglada) ktore w domku lezaly.Mama sie w cos zaczytała ,i mnie jeszcze slabo z czytaniem bylo(jakas czwarta klasa podstawowki,nie wiem,wiecie jak to jest-nie pamieta sie dokladnych dat),wieczor,cieplo..i z mozolem przeczytalam te pierwsze pare stron... znalezione wlasnie w ktorejs fantastyce.Juz wiedzialam ze ksiazka bedzie o małym chłopcu. Eh...Poprostu musialam wiedziec co jest dalej... :D
    O psie który jeździł koleją. moja ulubiona z podstawówki. Płakałam czytając^
    A ja pamiętam "spotkanie nad morzem" :)
    Lektura z podstawówki. Przeczytałam chyba 9 razy ;)

    O psie który jeździł koleją. moja ulubiona z podstawówki. Płakałam czytając^ Ja tak samo ! :)
    Ja uwielbiałam baśnie Andersena. Szczególnie utkwiła mi w pamięci baśń o dziewczynce, która podeptała chleb. Z lektur mam jakiś sentyment do Karolci :) Lektura chyba z drugiej czy trzeciej klasy podstawówki. "O psie, który jeździł koleją"- bardzo wzruszające.
    Jak wiele osob tutaj dobrze pamietam"O psie, ktory jezdzil koleja", glownie dlatego, ze konczac ksiazke bylam wsciekla, ze autor usmiercil psa, a nie dziecko.
    Utkwila mi tez w pamieci ksiazka "Bari, syn Szarej Wilczycy", w okresie podstawowki te "zwierzece opowiesci" interesowaly mnie najbardziej ;)
    "Serce" Amicisa, "O psie, ktory jezdzil koleja..." - nie moglam nigdy czytac ( i nie moge) tych ksiazek - mialam wrazenie, ze serce mi peknie
    ja pamiętam "Błękitny Zamek" L. M. Montgomery i "Małgosia kontra Małgosia" E. Nowacka :)
    a ja pamiętam "O psie który jeździł koleją" i "Spotkanie nad morzem" . ; )
    A ja do tej pory pamiętam serię książek o Ani z Zielonego Wzgórza :) Baśnie Andersena też miały swój klimat :)
    Witam. Ja jako dziecko bardzo lubiłam serię książek L. M. Montgomery, jednak tą która najbardziej utkwiła mi w pamięci i do której nie raz powracam jest genialna książka Antoniego de Saint-Exupéry "Mały książę". :)
    Zdecydowanie "Maly książę"
    U mnie "Stary człowiek i morze" uwielbiałem prosty język tej książki.
    Najlepsze w Starym człowieku i morzu było, jak rybak powiedział do ryby - ty k*rwo!. Jak to czytałem pierwszy raz to mialem może 8 lat, byłem w szoku!
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.