ďťż
Sweety poszukuje klucza do kwestionariusza samooceny STAI. ważne! Zasady publikowania zdjęć złowionych ryb. Rejestr połowu ryb Kwestia książek na polibudzie.... Kmita Zabierzów - Stal-Greinplast Rzeszów 3:3 Mortal Kombat: Deception [RS]DvdRip Piraci z karaibĂłw skrzynia umarlaka piwo Karpackie OgI Scripts - BursFire 7 paĹşdziernika |
SweetyChciałbym poruszyć temat "sporu", który zauważyłem w wypowiedziach na forum. Kwestia dotyczy tworzenia podziału uczestników na dwie grupy: "NO KILL" i "MIĘSIARZE".Chcę powiedzieć co myślę na ten temat, być może i Wy się przyłączycie do napisania swojego zdania i zażegnania swoistego konfliktu. Osobiście uważam, że nie ma niczego niemoralnego czy niezgodnego z przyjętym prawem i zasadami postępowania moralnego do tego aby zabrać rybkę do domu, zrobić jej fotkę w kuchni i podzielić się tym z innymi. Ni chodzi przeciez o to, że nie ma co włożyć do garnka i trzeba chwytać za tasak, ale skoro ktoś lubi, to żeby nie czuł presji, bo taką - mam wrażenie - próbuje się wytworzyć. Takie samo prawo powinni mieć przeciwnicy tej filozofii: nie mieć nic wspólnego z zabieraniem ryb do domu, a wypuszczniem ich i czerpaniem też z tego satysfakcji. Niestety mam wrażenie, że stworzony podział wartościuje w ten sposób, że "NO KILL" są super, a "MIĘSIARZE" to jakaś gorsza grupa. Samo słowo "MIESIARZE" nie brzmi ładnie, natomiast "NO KILL" w nowej gwarze młodzieżowej, to trendy. Przestrzegam przed wytworzeniem obrazu wędkarza-zabójcy. Wzywam też do tolerancji, bo jesli ktoś nie przyrządza kulinarnie złowionych przez siebie rybek, to niechaj nie piętnuje agresywnie takiego zachowania, bo agresja rodzi agresję (jak widać w niektórych wątkach na forum). Innymi słowy: niech każdy postępuje, tak jak uważa, a jeśli ktoś złamie prawo, to może się liczyć z konsekwencjami, ale nie wcześniej - po to jest prawo. Apropos prawa, to któż go nie złamał. Piętnowanie innych poglądów, tylko dlatego, że są inne od naszych, to zakrawa na... historia zna takie przypadki. Ps. Nie chcę czuć poczucia wstydu, jeśli będę grillował dla znajomych szupaka (wymiarowego, zowionego poza okresem ochronnym w ramach dopuszczalnego limitu). którego sam złowiłem i przyrządziłem - wręcz odwrotnie. Chce też wypuścić rybę i popatrzeć jak pomacha ogonkiem na pożegnanie (wymiarową poza okresem ochronnym). Chcę mieć SWOBODNE prawo wyboru. Witam Sam temat jest o wiele bardziej skomplikowany niż to piszesz, ja osobiście jestem zwolennikiem stosowania C&R na wszystkich wodach PZW, tylko problem polega na tym, że mało kto wie w Polsce co to oznacza, a sama organizacja jest niereformowalna, przynajmniej na dzisiaj. Wracając do tematu, AndrzejT nikt nie pisze, że jak ktoś od czasu do czasu zabierze rybkę lub dwie to od razu „MIĘSIARZ”, dla mnie jest to wędkarz w dużej mierze stosujący zasadę „ NIE POTRZEBUJĘ RYBY - TO ŁOWIĘ NO KILL” i to jest w porządku. Chyba, że nie potrafi wyważyć swoich poczynań, bo łowiąc w zgodzie z regulaminem można spustoszyć małą rzeczkę (i to nie jedną) np. z pstrągów. Sezon trwa od 1 lutego do 31 sierpnia to daje 212 dni wędkowania razy 3 szt. komplet razem 636 szt. oczywiście teoretycznie, ale znam kilu wędkarzy (ilu jest takich naprawdę?) którzy z rzeszowskich rzeczek i nie tylko odławiają rocznie od 100 do 350 pstrągów stosując się do RAPR obowiązującego na danych wodach. Dla mnie to MIĘSIARSTWO”, „ panie karta musi się zwrócić”, dla mnie to też „MIĘSIARSTWO”, odławianie codziennie wpuszczonych świeżo rybek, nawet w zgodzie z RAPR, aż przestaną brać, dla mnie to następny objaw „MIĘSIARSTWA”, pukanie się w głowę lub głupie komentarze jak ktoś wypuszcza ryby, dla mnie to zdecydowanie „MIĘSIARSTWO”. Sam sobie odpowiedz na pytanie, czy można i należy akceptować „MIĘSIARSTWO” i „MIĘSIAŻY” i kto to taki. Wracając do tematu, AndrzejT nikt nie pisze, że jak ktoś od czasu do czasu zabierze rybkę lub dwie to od razu „MIĘSIARZ”, hmm... może NIKT tak nie pisze, ale coś wisi w powietrzu... wartościowanie Zgadzam się z Panie Zdzisławie przedstawił Pan cenne uwagi dotyczące definicji "MIĘSIARSTWA". Oby takie podejście decydowało przy ocenie kolegów wędkarzy, a nie klasyfikowało na czarno-białe gdzie brak koloru szarego. Złoty środek można odszukać nie stosując podziałów radykalnych i fanatyzmu, zarówno z jednej, jak i drugiej strony. Inna kwestia, to sprawa łączenia tematu z polityką gospodarowania i ochrony wód, bo chociaż udział w rybności wód ma zabieranie ryb w sposób przepisowy przez wędkarzy, to wydaje się to być kroplą w morzu w skali takich działań jak: kłusownictwo prądem, siecią, wybieranie sztuk z wody tuż po zarybieniach i sama skala zarybień w stosunku do budżetu PZW, nieprzemyślana regulacja rzek, niekontrolowane spuszczeanie wody z zalewów lub jeśli jakiś zakład "przyczyni" się do wystąpienia "przyduchy" na kilometrach rzek. W moich okolicach niewielu ludzi stosuję zasadę C&R. Napatrzyłem się na to aż nazbyt i mam "jedno" zdanie na ten temat. Dla mnie MIĘSIARZEM jest ten który łowiąc wymiarową rybę zapoznaje ją z pa łką i w łeb. Dla niego to jest już przyzwyczajenie, widzi rybę w miarę dużą i już kill. Nawet sam nie wie co z nią zrobi(zapewne zamrozi a po roku sobie o niej przypomni i wyrzuci). Nie toleruję takiego zachowania i tolerować nie będę. Aż coś mi się robi jak widzę zdjęcie ryby na tle kuchni czy łazienki a czasem nawet przy nowym mercedesie. I tu pojawia się pewien paradoks. Gość ma wypasioną furę a z ryb zabiera wszystko. To o co chodzi? o pieniądze? przecież on je posiada. To jest po prostu przyzwyczajenie i dlatego presja C&R powinna być i dobrze, że jest. Oczywiście nie mam nic do ludzi którzy od czasu do czasu zabiorą sobie rybkę bo mają takie prawo.... Ustosunkowując się do Twojego postu,powiem tak:Jestem zwolennikiem zasady "NO KILL" i na peno tej zasadzie będę wierny,ale to nie znaczy że czasami coś do domu nie zabiorę ale w ROZSĄDNYCH GRANICACH i według widełek wymiarowych jakie sobie sam ustaliłem.Wielu błędnie interpretuje tą zasadę myśląc że trzeba wszystko wypuszczać ale na litość boską czym jest zabranie do domu powiedzmy szczupaka 2kg a czym zabranie szczupaka 10kg,trzeba chyba nie mieć serca albo zwalone receptory smakowe! Wielu uczestników naszego portalu,kieruje się tymi zasadami i stara się nie zamieszczać zdjęć złowionych ryb robionych w zaciszu domowych pieleszy.Nie chodzi tu o treść ale o formę tych zdjęć ,które wywołują niepotrzebne emocje.Na co dzień wystarczająco dużo mogę się napatrzeć na pseudo wędkarzy,którzy "worują" wszystko co im wpadnie w łapy i co najgorsze robią to zgodnie z limitami RAPR i przynajmniej na tym portalu chciałbym uniknąć takiego widoku, ponieważ podtekst takich zdjęć jest jednoznaczny.Jak myślicie o ile większą formę przekazu ma zdjęcie zrobione na tle przyrody? Jest tyle fajnych tematów na naszym forum,może lepiej na nich się skupić i na wymianie doświadczeń niż wywoływać nie potrzebne przepychanki słowne. W swoim życiu złowiłem wiele dużych ryb,które po zrobieniu zdjęć wracały do wody.Nigdy jakoś specjalnie się tym nie chwaliłem po prostu nie czuję takiej potrzeby co nie znaczy że jestem przeciwnikiem zamieszczania takich zdjęć ale ze spełnieniem pewnych zasad,które pojawiły się już w którymś wątku. Jak już napisałem powyżej,złowiłem wiele dużych ryb,może dla tego że mam trochę "wędkarskiego szczęścia i nosa",a może dla tego że wierzę w to: "ZWRÓĆ WODZIE TO CO DO NIEJ NALEŻY A ONA ODDA CI TO DZIESIĘCIOKROTNIE". Właśnie tą sentencję zostawiłem na koniec aby każdy sobie ją przemyślał a sam dojdzie do tego o co tak naprawdę w wędkarstwie chodzi.<AMEN> Problem ten w naszym Kole przestaje być problemem. Jak wiadomo Okręg zadecydował że od tego roku zarybiać się będzie wyłącznie ikrą więc zanim cokolwiek urośnie każdy nauczy się wypuszczać złowione ryby. Aby jednak do tej pory można było poczuć coś na wędce zarząd naszego koła doszedł do wniosku aby jeszcze przed uprawomocnieniem się decyzji Okręgu zarybić nasze wody wyłącznie dorodnymi tarlakami. A jak wiadomo jest uchwała walnego że duże ryby wypuszczamy. W związku z czym decyzja: zabierać czy nie jest jednoznaczna. Wszystko pięknie, wszystko fajnie tylko mała prośba, nie mieszajmy pojęcia „NO KILL” z „C&R”. „NO KILL” to wypuszczanie złowionych ryb, lub zdecydowanie większej jej ilości, „C&R” to tak naprawdę wielka, wielka instytucja, to zarybienia, odłowy, badania, limity, okresy ochronne, wymiary ochronne (przeważnie widełkowe), to sposób obchodzenia się wędkarzy z rybą, zachowania się nad wodą, uszanowania otaczającej nas przyrody, kultury i życzliwości wobec innych wędkarzy itd. Dlatego w poprzednim poście napisałem „ ... jestem zwolennikiem stosowania C&R na wszystkich wodach PZW, tylko problem polega na tym, że mało kto wie w Polsce co to oznacza, a sama organizacja jest niereformowalna, przynajmniej na dzisiaj.” Wędkarz, w przeciwieństwie do „NO KILL” nie może stosować „C&R”, może się dostosować do „C&R”. A tak na marginesie tematu może byśmy opracowali wymiary widełkowe dla poszczególnych gatunków ryb do stosowanie przez członków PSW zgodnie ze swoją etyką i sumieniem. „NO KILL” z „C&R” to dla mnie dwa nierozerwalne pojęcia, które się ze sobą zazębiają."NO KILL"-nie zabijaj i C&R -złów i wypuść, czy jedno nie wynika z drugiego? I nie ma dla znaczenia czy będzie się nimi kierował karpiarz,spiningista czy muszkarz.Wszystko sprowadza się do jednego czyli do poszanowania wszystkiego co żyje i otaczającej nas przyrody.Jest tyko czysto techniczna różnica jaką widzę w założeniach tych zasad a mianowicie że ryba powinna być lądowana ręką jeżeli to jest możliwe,czego sobie nie wyobrażam w przypadku złowienia 15 kg karpia albo amura.Dla tego karpiarze wymyślili maty aby zminimalizować kontakt ryby ze suchym podłożem.Jestem także spiningistą i od dawna używam chwytaka ( z małym udoskonaleniem a mianowicie założyłem gumowe końcówki na "szczypce")zamiast podbieraka i powiem że w 80% przypadków udaje mi się uwolnić rybę nie podnosząc jej nawet z wody. Jak najbardziej popieram:) Jeżeli,ktoś chce poczytać na temat C&R to niech zajrzy tu http://www.wcwi.pl/index.php?option=...525&Itemid=220 Jakoś należało to nazwać, a skoro jest skierowane do wędkarzy to dlaczego nie nazwać złów i wypuść czyli „C&R”, pomijając aspekt gospodarowania i zarządzanie (choć właściwie stosowane „C&R” może wręcz nakazywać zabieranie określonych gatunków ryb z łowiska, z bardzo różnych powodów), to dla nas wędkarzy „C&R” jest to informacja jak traktować ryby podczas całego czasu wędkowania, aby szkodzić jak najmniej. A ja mam pytanie do kolegów stosujących lub próbujących stosować zasady „C&R” kto z was stosuje zawsze haki bezzadziorowe, kto z was uzbraja wszystkie przynęty w jeden pojedynczy haczyk (nawet wszystkie spinningowe). Proszę potraktować mój głos jak przyczynek do dyskusji, a nie interpretować tego jako czepiania się. Bo ni jak mi do „C&R” nie pasuje połów ryb z użyciem haków zadziorowych, czy z trzema lub dwoma grotami. Przeraża mnie widok dwudziesto centymetrowej ryby zapiętej na trzy groty (nawet bezzadziorowe), co z nią zrobić, próbować wyciągnąć kotwicę (taka ryba wcześniej czy później zdechnie), odciąć przynętę (też nie przeżyje), a może zminimalizować skutki połowu poprzez zastosowanie do wszystkich przynęt POJEDYNCZYCH HAKÓW BEZZADZIOROWYCH. Jakie są wasze opinie i doświadczenia w tej materii. Dyskusja zawsze jest potrzebna ale może admin wydzieli temat POJEDYNCZYCH HAKÓW BEZZADZIOROWYCH do nowego wątku bo zrobi się bałagan? Problem ten w naszym Kole przestaje być problemem. Jak wiadomo Okręg zadecydował że od tego roku zarybiać się będzie wyłącznie ikrą więc zanim cokolwiek urośnie każdy nauczy się wypuszczać złowione ryby. Aby jednak do tej pory można było poczuć coś na wędce zarząd naszego koła doszedł do wniosku aby jeszcze przed uprawomocnieniem się decyzji Okręgu zarybić nasze wody wyłącznie dorodnymi tarlakami. A jak wiadomo jest uchwała walnego że duże ryby wypuszczamy. W związku z czym decyzja: zabierać czy nie jest jednoznaczna. To oczywiście żart 1 kwietniowy. Tym co się z tego pośmiali gratuluję poczucia humoru. Jeżeli ktoś poczuł się urażony - przykro mi , nie było to w zamiarze :) A ja mam pytanie do kolegów stosujących lub próbujących stosować zasady „C&R” kto z was stosuje zawsze haki bezzadziorowe, kto z was uzbraja wszystkie przynęty w jeden pojedynczy haczyk (nawet wszystkie spinningowe). Proszę potraktować mój głos jak przyczynek do dyskusji, a nie interpretować tego jako czepiania się. Bo ni jak mi do „C&R” nie pasuje połów ryb z użyciem haków zadziorowych, czy z trzema lub dwoma grotami. Przeraża mnie widok dwudziesto centymetrowej ryby zapiętej na trzy groty (nawet bezzadziorowe), co z nią zrobić, próbować wyciągnąć kotwicę (taka ryba wcześniej czy później zdechnie), odciąć przynętę (też nie przeżyje), a może zminimalizować skutki połowu poprzez zastosowanie do wszystkich przynęt POJEDYNCZYCH HAKÓW BEZZADZIOROWYCH. Jakie są wasze opinie i doświadczenia w tej materii. Jeżeli chodzi o haki bezzadziorowe to stosuję je już od kilku lat. Niestety tak jak mówisz w niektórych sytuacjach to nie wystarczy aby wypuścić rybę szybko i sprawnie. W tym (tzn 2009) roku sporo czasu spędziłem testując rożne szczupak-owe przynęty, również woblery, niektóre były wyposażone w dwie kotwiczki. Pewnego dnia na Cierpiszu udało mi się w końcu zaciąć wymiarowego szczupaka(takie ryby to tam prawdziwa rzadkość), skusił się na niewielkiego sieka uzbrojonego w dwie kotwiczki. Pomimo że haki w ogolę nie były wbite to jednak zaklinowały się w ?(łukach skrzelowych- nie wiem czy tak to się nazywa). Gdybym miał pojedynczy hak to wypuścił bym rybę w kilka sekund, niestety z kotwiczką był ten problem, że jak wyciągnąłem jeden grot to automatycznie kolejny się klinował i tak w kólko. Potrzebowałem ponad minutę żeby jakimś cudem wydostać przynętę z szczęki szczupaka. Później ryba była w fatalnej formie i nie byłem pewien czy powinienem ją w ogóle wypuszczać. Podobny problem jest gdy kotwiczka zapnie się jednocześnie za dolną i górną szczękę albo za przełyk. Chociaż największe zniszczenie sieją kotwiczki wśród niewielkich klonków i uklejek, które czasami lubią atakować nawet kilkucentymetrowe woblery. W związki z tematem mam kilka pytań: jak zmiana uzbrojenia wpływa na właściwości woblera? Czy nie wymusza to na nas dołożenie dodatkowego obciążenia? Bo ni jak mi do „C&R” nie pasuje połów ryb z użyciem haków zadziorowych, czy z trzema lub dwoma grotami. Przeraża mnie widok dwudziesto centymetrowej ryby zapiętej na trzy groty (nawet bezzadziorowe), co z nią zrobić, próbować wyciągnąć kotwicę (taka ryba wcześniej czy później zdechnie), odciąć przynętę (też nie przeżyje), a może zminimalizować skutki połowu poprzez zastosowanie do wszystkich przynęt POJEDYNCZYCH HAKÓW BEZZADZIOROWYCH. Jakie są wasze opinie i doświadczenia w tej materii. Nijak C&R pasuje również do holowania pstrągów, głowacic itp. na pojedyncze haki bezzadziorowe przez kilkadziesiąt minut. Już lepiej wbić rybie trzy groty z zadziorem i wyholować ją w kilka minut. Na pewno zrobimy jej mniej szkody. Żadna metoda połowu nie jest etyczna, można jedynie starać się wyrządzać jak najmniej szkody rybom poprzez stosowanie odpowiednio mocnego sprzętu do połowu ryb itd. Ale święci nigdy nie będziemy. W muszkarstwie przeważnie używa się haków bezzadziorowych ale zapewne metoda ta ma największy odsetek ryb, które padły po wypuszczeniu i nie jest to wina haków bez zadziora. Żadna metoda połowu nie jest etyczna I to jest czysta prawda bez względu na to jakie haki czy kotwice będziemy używać i tak będziemy okaleczać ryby. Najlepszym rozwiązaniem skutecznego pozbycia się kotwic z paszczy szczupaczej jest posiadanie odpowiednich narzędzi nad wodą. Sam wypychacz, szczypce czy inne nie wystarczą-nieodzownym narzędziem skutecznym przy bezpiecznym wypuszczeniu ryby są obcinacze czołowe (jak zwał tak zwał), lub jakiekolwiek szczypce posiadające krawędzie tnące, przy pomocy których odcinamy końcówkę kotwicy (tę z zadziorem) i wyjmujemy w miarę bezpiecznie z paszczy zaciątej ryby. Jednak czasami i te narzędzia nie pomogą, przecież każda ryba zacina się w inny sposób. Catch and Release (C&R) pochodzi z angielskiego i oznacza ‘złapać i wypuścić’, nie mniej i nie więcej.Cel C&R jest niebywale prosty. Jest nim zachowanie lub polepszenie rybostanu i jakości wód i łowisk dla współczesnych i przyszłych generacji.Wiąże się z tym także tak ‘egoistyczna’ przesłanka, jak zapewnienie możliwości pasjonowania się wędkarstwem także za 50 i 100 lat. Może sama nazwa tylko tyle oznacza ale to pojęcie pod którym kryje się ogromna ilość zasad: http://www.wcwi.pl/index.php?option=...525&Itemid=220 |
||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||