ďťż
Sweety POMOCY!Psują się w domu po kolei prawie wszystkie urządzenia techniczne-coto znaczy? Wykonam projekty i prace techniczne: prasa , podnosnik itp Rekrutacja na Fizykę Techniczną UR - odnawialne źródła energii Stypendia 1000 zł na fizyce technicznej na UR? The IT Crowd / Technicy-magicy (2006) Season / Sezon 4 Szukam osoby uczacej sie w technikum nr. 9 MATEMATYKA dla podstawówki, gimnazjum, liceum, technikum MATEMATYKA dla podstawówki, gimnazjum, I kl LO lub technikum Dam pracę: Doradca Techniczny - klimatyzacja STD Studium Techniki Dentystycznej |
SweetyNajpierw przeczytaj tu:http://www.pzw.org.pl/1324/mod.php?d...&pozycja=0 albo tu: Na spotkaniu w Starostwie Leżajsk rozmawialiśmy o nowych technologiach w ochronie wód. Na pewno nowym sprzymierzeńcem jest Internet, dzięki niemu szybciej i taniej się komunikujemy. Aparaty cyfrowe bezpapierowo mogą utrwalać kłusownicze pułapki, dzikie wysypiska śmieci, czy inne zagrożenia dla wód. Dzięki nim możemy też robić mnóstwo innych, ładnych i ciekawych zdjęć, a zamieszczone na stronach interentowych cieszą, urozmaicają je. Natomiast najnowsze telefony komórkowe mają wbudowane odbiorniki GSP, które umożliwiają tzw. geotagging, zapisywanie zdjęć ze współrzędnymi geograficznymi i wysyłanie ich do innych użytkowników lub Google Earth. Wyobraźcie sobie współpracę na lini SSRyb. PSR, Policja czy samorządy opartą na m.in. na wymianie informacji z takich telefonów. Znajdujesz miejsce gdzie jest więcierz, sieć czy inna kłusownicza pułapka, albo lokalizujesz dzikie wysypisko śmieci - robisz zdjęcie (z opcją geotaggingu) przesyłasz i na tym się kończy Twoja rola. Ktoś inny zajmuje się tematem, bo PSR ma namierzone miejsce, które w pierwszej kolejności sprawdzi, zastawi pułakę na kłusownika. Samorząd nie traci pieniędzy i czasu na poszukiwanie dzikich wysypisk tylko kieruje swoich ludzi czy odpowiednią firmę do ich usunięcia (np. po zebraniu iluś tak takich informacji może opracować harmonogram likwidowania takich wysypisk, jedno po drugim). Wszyscy na tym korzystają, unikamy długiego tłumaczenia gdzie to jest, podobne urządzenie - czy zwykły turystyczny GPS zaprowadzi w takie miejsce każdego zainteresowanego. Stworzenie takiego systemu wymiany informacji bardzo pomogłoby w naszej pracy na rzecz ochrony wód. Inna sprawa, że mając taki telefon można się podzielić z Kolegą fajnym miejscem do wędkowania, zamiast mu tłumaczyć i pokazywać na mapie można namiar na miejscówkę po prostu wysłać... Nieprzewidywalnych zastowań jest pewnie bardzo wiele. Może podzielicie się swoimi pomysłami? Dorzucę jeszcze myśl o kamerze ukrytej lub zamontowanej na stałe gdzieś nad wodą służącą do utrwalenia na gorącym uczynku wykroczneia czy przestępstwa lub li tylko do monitorowania czy wogóle ktoś jest nad wodą. Temat kamer albo lepiej monitorowanie okolic mostów było by bardzo zasadne i pewnie prędzej czy później do tego dojdzie. Nie tylko w kontekście wykroczeń różnego rodzaju ale raczej w stosunku do monitorowania stanu wody. Decydenci muszą jednak do takich decyzji dojrzeć. Na razie kamerami obstawione są urzędy. Widocznie obserwują czy im kto stołków nie podkradnie http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif Myślę, że mało wykorzystanym potencjałem jest populacja wędkarzy amatorów. Jest nas teoretycznie przynajmniej więcej niż kłusoli. Co raz większa liczba wędkarzy chodzi na ryby z aparatem fotograficznym. W aparatach cyfrowych znajdują się lepsze lub gorsze kamerki, zdolne do uchwycenia w miarę dobrej jakości obrazu. Wykorzystujmy to! Nikt mi nie wmówi, że idąc na ryby nigdy nie widujemy rzeczy, których wolelibyśmy nie widywać. Sam byłem, przed 7 laty, świadkiem żałosnej próby wydłubania z wody stad płoci i klenii przez jakiegoś człowieka na podrywkę ok 3x3 m! Rzeka Wisłok, okolice Zarzecza i Lubenii, na południe od Rzeszowa. Starszy człowiek widząc mnie zupełnie jakby nigdy nic zapytał "Bieże coś? Bo mi dziś mało, ale wczoraj ryby miałem w sieci"... Sytuacja jak w XIX wieku. Miałem wrażenie, że cofnąłem się w czasie i oglądam walkę o przetrwanie człowieka, walczącego o żywności dla wielodzietnej rodziny... Zawiązała się między nami dyskusja, trwająca długo, tak długo, że moje łowienie wzięło tego dnia w łeb. Jedno jego zdanie ścięło mnie z nóg - "chodzimy tak tu zawsze". Nie wierzę, że takich sytuacji nie doświadcza wielu wędkarzy. Tak, pstrykać zdjęcia takim ludziom, nagrywać filmy ich procederu. Tak, trzeba bawić się w donoszenie, innego wyjścia nie widzę. Kamer zaisntalowanych w wielu punktach nigdy nie będzie tak wiele jak wędkarzy z podobnym sprzętem pod ręką (aparatami). PS. 7 lat temu aparatu nie miałem, a i jako młody chłopak zamiast wściekłości czułem chyba nawet żal, że mam przed oczami walkę o byt XIX wiecznego chłopa... To prawda, aparaty są coraz tańsze i coraz lepsze. Nie mniej jednak jeszcze niewielu wędkarzy zabiera aparat nad wodę. Wstyd się przyznać, ale ja dopiero od roku na ryby zawsze zabieram aparat i opstrykowuję każdą swoją wyprawę. Doszło do tego, że teraz prędzej na ryby mógłbym zapomnieć wędki jak aparatu. Bywa i tak, że stojąc w wodzie wędkę wkładam do buta i pstrykam lub filmuję. Jeżeli natomiast przyszło by mi filmować tzw kłusoli miałbym problem. Wydaje mi się, że kłusownictwo w szerokim znaczeniu tego słowa (bo za kłusownika uważam również wędkarza również tego ogólnie szanowanego ale będącego na bakier z regulaminem) zostanie zlikwidowane dopiero, jak dorośniemy do epoki w której żyjemy. Jednakże dopóki większość społeczeństwa będzie żyła na pograniczu minimum socjalnego, tak długo będziemy społeczeństwem kombinatorów i złodziei. Najpierw musi zostać zlikwidowana przyczyna tego stanu rzeczy dopiero potem kierujmy oręż na skutki. Na pewno podstawą problemu jest sytuacja materialna społeczeństwa. To powinien być punkt wyjściowy każdej dyskusji. Trudno byłoby sobie przecież wyobrazić by intencją poławiającego w nieprawidłowy sposób była trzebież rybostanu wyłącznie dla zabawy. Ale błędem jest twierdzenie, że tylko ten czynnik determinuje taki stan rzeczy. Kategoryzuję kłusownictwo mniej więcej tak: 1) zorganizowane grupy (także niebezpieczne!) z wyrytym na czole transparentem „cel uświęca środki”.. 2) miejscowi "zawodnicy", w tym osoby w podeszłym wieku, połąwiające w celach konsumpcyjnych – „by włożyć coś do gara” - lub zarobkowych (na mniejszą skalę niż grupa 1). 3) pseudowędkarze - sprzęt, metoda w porządku – pełny profesjonalizm - plus morodowanie wszystkiego co zostanie wydarte wodzie. Oczywiście te 3 grupy mogą się między sobą zazębiać, także niektórych kłusoli nie można przypisać do wyłącznie jednej grupy. Dwie pierwsze grupy do takiego procederu pcha przede wszystkim bieda. Nie ma się co łudzić, że jest inaczej. Do póki zaplecze socjalne w tym kraju będzie jakie będzie, to zawsze żyjący na skraju nędzy będą szukać alternatywy w postaci – eksploracji biedaszybów, rabunkowej wycinki lasów, kłusownictwa itd. Wszystko to sprowadza się do jednej rzeczy – zarobić i przeżyć. Nie żyć, a przeżyć. Trzecia grupa, chyba czasami mało „doceniana”, to zmechanizowana armia pancerna uprawiająca nad wodą „Blitzkrieg”. O niej właśnie niejako napiszę niżej w kontekście pewnego miejsca nad Wisłokiem. Kilka lat temu poznałem ciekawe miejsce nad tą właśnie rzeką, na wysokości PTHW w Rzeszowie. Próg, spiętrzona woda i... olbrzymie ilości ryb gromadzące się tam. Bolenie, sandacze, klenie, leszcze, karasie. Wszystko. O ile pamiętam regulamin przewidywał wówczas zakaz wędkowania 50 m w dół i 50 m w górę od tego progu. Proszę sobie wyobrazić, że w regulaminowym już wówczas miejscu, a więc 50 m w dół złowiłem troć. To jednak tylko taki margines. Istota problemu jest taka, że miejscówka ta reguralnie odwiedzana była przez pseudowędkarzy, którzy wyciągali ogromne ilości boleni. Wśród tych psędowędkarzy bywały osoby w pełnym, profesjonalnym rynsztuku, z dobrej klasy wędziskami, boleniowymi wahadłówkami itd. Rapy nie miały tam szans. Żadnych. Co więcej szybko prowadzona przynęta mogła skutecznie zahaczyć grubego leszcza, sandacza, karasia. Pamiętam, że przychodził tam starszy człowiek i na przeciwległym brzegu wyciągał dziennie po 5-7 kleni łowiąc je na wiśnie/czereśnie. Dzień w dzień robił tak w czerwcu i lipcu. Inny z kolei dużo młodszy siadał na betonowej konstrukcji (także na tym brzegu) i zarzucał z niej (z wysokości co najmniej 3 metrów) zestaw w jakiś dołek, raz po raz dłubiąc duże karasie. Widziałem to wszystko bo byłem częstym gościem tych okolic. Jako młody chłopak nie reagowałem, bo chyba do końca nie zdawałem sobie sprawy z tego co się dzieje. Zresztą niby istniał tam przepis 50 m i niby go respektowałem, ale ten wspomniany wyżej starszy człowiek podobno nie był taki pewny odnośnie zasadności takiego stanu rzeczy – jak sam mówił – wykłócał się w PZW o zasadność tego postanowienia. Być może sprawa otarła się nawet o Warszawę. W każdym razie dziś miejsce to ma nowy obręb ochronny 200 m w dół i w górę, także skuteczne łowienie tam jest już zdecydowanie trudniejsze. Oczywiście nie dla kłusoli. Co jednak ważne są tabliczki informujące o takim stanie rzeczy. Nie było ich 6 czy 7 lat temu. Podałem ten przykład, bo jest to koronny schemat tego jak ludzie teoretycznie będący wędkarzami potrafią skutecznie eliminować rybostan, robiąc to na granicy przepisów. Przykład, człowiek X stoi 50 m od progu i rzuca w stronę progu. Boleń za boleniem. Przyjeżdża Straż Rybacka, pan X rzuca w inną stronę, zgodnie z regulamine. Tam też biorą, tzn. brały. Wszystko jest w porządku. Dzisiaj, na szczęście, obręb ochronny jest klarowny i nie ma już możliwości wyrzucenia przynęty w stronę progu stojąc 200 m poniżej niego. Pozdrawiam. Obręb ochronny jest 150m w górę i dół w tym miejscu. Zgodzić się muszę, że ryb a szczególnie bolenia to było tam zatrzęsienie. Nie ukrywam, że kilka razy zdarzyło mi się tam kłusować chodź wiedziałem o zakazie. Złowienie kilku boleni było sprawą banalną nawet dla kompletnego wędkarskiego laika. Trafiłem kiedyś na taki dzień, że bolenie były wszędzie, tłukły jak opętane. Oj połapałem wtedy z kumplem. Jakieś 5 może 6 lat temu wybrałem się tam z kolegą na kilka chwil. (On nie wędkował). Już w pierwszym rzucie złapałem ok 40cm bolenia. Niestety w tym momencie nadeszła kontrola i skończyło się na mandacie. Strażnik powiedział, że ładnego klenia złapałem:):)http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif Od tamtej pory nawet tam nie byłem. Biją tam jeszcze bolenie? W czerwcu wybiorę się kilkaset metrów niżej do upustu wody z Załęża na sandacza, miejsce wydaje się wielce ciekawe. Najciekawszym zajęciem jakie tam miałem jako podrostek, było zbieranie przynęt po innych. Na dnie leżało dużo jutowych worków, wypełnionych kamieniami. Wystarczyło wejść po kolana a przynęt to miałem tyle, że kupować nie musiałem. Nawiasem świadczy to o presji jaka tam była:) Muszę się tam przejechać w maju i zobaczyć czy biją tam rapki. Oczywiście wszystkie złapane tam rybki odzyskały wolność. PS. Miejsce to pokazał mi Twój brat, Radek:) Hmm, faktycznie 150 http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif Nie wiem czy biją tam jeszcze bolenie, również od kilku lat tam nie byłem, przy czym dotyczy to maja. W ub roku zrobiłem sobie w te okolice małą wędrówkę na przełomie października i listopada. Nic tam nie zauważyłem interesującego. Za to jeśli masz ochotę obejrzeć dzieła meliorantów to jak najbardziej powinieneś się tam wybrać. Od progu 150 metrów w stronę Rzeszowa zaczyna się „cudowna” ingerencja człowieka w środowisko. To co zauważyłem właśnie podczas tego spacerku ścięło mnie z nóg. Przed laty dokładnie tam, gdzie Wisłok żłobił dość głębokie dołki, w sąsiedztwie zatopionych konarów drzew, łowiliśmy szczupaki. Kolega złapał 3,5 kilogramowego zębacza. Obecnie jest tam jedna wielka ściana uregulowanego brzegu. Bez drzew, krzewów. Żenada. Zresztą to samo, tylko trochę wcześniej spotkało obszar w drugą stronę od progu. Ślady tych zabiegów są bardzo widoczne. Kilkaset metrów za rurami, które biegną nad wodą były świetne stanowiska. Okonie biły na zamówienie, szczupaki też. Radek złowił tam dość sporego jazia. Były też bolenie, akurat u ujścia wody z Załęża złapałem bolesława ok. 60 cm. Teraz nie ma tam drzew, odradzają się jedynie jakieś krzewy. Jak dla mnie zaistniała tam jedna wielka patologia. Presja w okolicach progu była cholerna, ale coś mi się zdaje, że nieco się w tej materii pozmieniało. Miesiąc temu gadałem z jakimś kolesiem, który twierdził, że kontrola (nawet policja), przyjeżdża tam reguralnie. Dawniej zdarzało się to albo rzadko albo wcale. Widzę, że wielkie zmiany zaszły w tych okolicach. Ostatni raz byłem tam jak sypali opaskę tuż przy progu. Po sesji na uczelni wybiorę się z psem na spacer w te rejony a przy okazji poszukam potencjalnych miejsc na nocne rybki. Mnie najbardziej interesuje upust wody z Załęża. Wydaje mi się, że w nocy to muszą tam sandacze i bolenie podchodzić. Woda płytka, dość szybka a i drobnicy nie brakuje. Idealne miejsce na nocny spinning, przyjdzie czerwiec to spędzę tam kilka nocnych godzin. Gadałem kiedyś z takich chłopakiem z Trzebowniska to mówił, że regularnie na próg jeździ. Największy boleń jakiego złapał miał ponad 4kg a sandacz ponad 4,5kg. Powiem jak wifer, aleście chłopaki odjechali do tematu! Bywa:) Wracając do ochrony wód to myślę, że problem sam się rozwiąże. Potrwa to jeszcze kilkanaście lat ale kiedyś stare pokolenie będzie musiało odejść na tamten świat. Coraz więcej młodych ludzi traktuje ryby z szacunkiem i podchodzi do wędkarstwa jako do pasji a nie jako sposób zdobywania pokarmu. Wiadomo wszyscy tacy nie będą ale proporcje się odwrócą i nastanie czas wędkarskiego dobrobytu. Obym go doczekał. Na PZW nie ma co liczyć. Wprowadzenie No kill na Porze może da coś ale za ładnych parę lat jak ryb zacznie być tam dużo i zaczną tam wędkować pasjonaci w celu przeżycia przygody. Obecnie wszyscy przerzucili się na Wieprz. Jeśli tam nie wprowadzi się ograniczeń to do zera wytrzebią tą rzekę. Ja upieram się jednak przy swoim zdaniu, ten sam efekt możnaby osiągnąc metodą krośnieńską, limit zabieranych ryb i już. Teraz to miejscowi są górą, zostają sami z mało pilnowaną w tygodniu rzeką i mogą robić co chcą, kto ich złapie skoro świt i wieczorem? Straż zamojska nastawiła się na przyjezdnych, czesze ich w weekendy. Na swoim forum napisali, że złapali jednego gościa na Porze w dniu od kiedy zaczął oobowiązywać zakaz z rybą i go ukarali odpowiednio (ale jak). To jest metoda? Zmiweniają zasady w trakcie gry i myślą, że naprawią świat. Upieram się, że wszelkie zakazy służą jedynie kłusownikom, bo oni z góry zakładają że nie będą przestrzegać żadnych zasad. Szef PSR J. Komarzyca zawsze mówił, że dałby licencję dla podrywkarzy (np. 500 złoty rocznie) - wtedy sami by się między sobą pilnowali... Ci mieliby licencje pilnowaliby tych co nie mają. Podobnie tu, licencja z limitem zabieranych ryb (droga, by można przywrócić ryby wodzie z naddatkiem), wyczerpujesz limit kupuj nową! Po co jadą wędkarze na ryby - po ryby! Nie silmy się na jakieś ekstremalne rozwiązania Sami pisaliście że jeszcze się jeździ po ryby z powodów socjalnych. Więc "spzredajmy mu" tę rybę na tyle drogo aby mu się odechciało. W Angli jeden złowiony łosoś daje kilka tysięcy funtów dochodu różnym ludziom, twqorzy miejsca pracy. Ale to też często guzik prawda, gdyby taki gość liczył pieniądze wydane na ten cel to mógłby się żywić łososiem i kawiorem, a nie karpiami i leszczami. Rzeczywiście Komarzyca tak mówił!!! Dodam jeszcze, że w USA łosoś złowiony przez rybaków daje 5$ zysku, przez wędkarza 150 (licencja, hotel, wyżywienie, przynęty). Poza tym wymyślili ciekawy sposób wyceny atrakcyjności łowisk (rzecz NIEWYCENIALNA) Po prostu robią ankietę "Ile Pan/i jest w stanie zapłacić za możliwość łowienia w tym łowisku". Mamy w końcu mały sukces w walce z kłusownikami. w sobotę podczas umówionej przeze mnie wspólnej kontroli PSR, Policji i grupy kontrolnej SSRyb. z Nowej Sarzyny (miało to być i było wdrożenie do kontroli nowych strażników z tej z grupy). Wynik: 5 sieci, z których wypuszczono dwa szczupaki; 2 zatrzymane osoby. Sprawę przekazano do KPP w Leżajsku. Od dłuższego czasu krążyły informacje o kłusowniczej aktywności w tamtym rejonie. Piszę o tym dlatego, że choć nie brałem udział w tej akcji to na jej umówienie straciłem trochę czasu i telefonów, w sobotę już w pół do szóstej rano byłem na nogach bo jeszcze się kontaktowałem z chłopakami. Były głosy, że pogoda jest tak paskudna, że nie będzie efektów. Jak się okazuje i co jest niemal regułą dla kłusowników nie ma złej pogody. Cytuję ze strony Policji: w tej kontroli brał też udział członek Zarządu Koła (bo nie znalazłem chętnego strażnika). "Kłusownictwo rybne 2008-11-10 | Poniedziałek Policjant i funkcjonariusze Państwowej Straży Rybackiej zatrzymali dwóch mężczyzn , którzy zajmowali się nielegalnym połowem ryb. W sobotę w południe na rzece San w Starym Mieście, podczas kontrolowania zbiorników wodnych, strażnicy Państwowej Straży Rybackiej wraz z Policjantami Komendy Powiatowej Policji w Leżajsku ujawnili dwóch mężczyzn, którzy przy użyciu łodzi, urządzenia elektrycznego oraz sprzętu wędkarskiego łowili ryby w rzece San. Po wylegitymowaniu okazało się, że mężczyźni nie posiadali kart wędkarskich. Właściciel łodzi i sprzętu nie miał przy sobie dokumentów rejestracyjnych łodzi. Mężczyźni do chwili zatrzymania złowili 13 sztuk ryb różnych gatunków w tym okonie, miętusy, klenie. Zatrzymanych doprowadzono do Komendy Powiatowej Policji w Leżajsku, gdzie złożyli wyjaśnienia. Zabezpieczony sprzęt będzie dowodem w prowadzonym dochodzeniu. Obu podejrzewanym o kłusownictwo rybne -mieszkańcom podleżajskich wsi -31 letniemu Wiesławowi G. oraz 24 letniemu Stanisławowi S. postawiony zostanie zarzut naruszenia przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym. Grozi im kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do 2 lat." * Na razie robią coś na portalu PZW i nie mogę nic zamieścić. Mam zdjęcia z tej akcji. Teraz im wyliczyć całkowite koszty wyhodowania i utrzymania tych ryb tak jak to zrobili w Krośnie. Chłopaki długo tego odpracują http://www.fishing.org.pl/forum/imag...on_twisted.gif Czekamy na wieści o podjętych sankcjach wobec tych typów. Na razie to chciałbym by moi koledzy z Leżajska stosowali podstawową metodę - bycie nad wodą nawet wieczorem czy w nocy. To najlepiej odstrasza. A zawsze skaś wracamy, z imprezy, wyjazdu, nawet z ryb na innym łowisku. Staszku - zawsze możesz umieszczać na naszej stronie różne informacje. Również w formie artykułów. Wystarczy,że wyślesz do mnie e-maila. Może się przyda w sprawie kłusoli, tak aby zostali normalnie ukarani: http://www.ww.media.pl/?page=Structure&id=30 To samo jest za granica nic sie nie zmienia. Na jesien gdy Losos wchodzi na tarlo a za nim ida Pstragi mozna w stanie Wisconsin(USA) zauwazyc naszych rodakow na nie duzych zeczkach z sieciami, na szarpaka.. Jednego razu pszyszlo 2 panow zazucili 6 wedek na dlugosci 20 metrow (2 wedki na osobe) gdzie bylo branie jeden wyciagal, drugi cegla w leb rybie i do worka, samica lub nie w samochodzie o kolo 20 ryb w ciagu paru godzin (5 ryb na glowe dozwolone)nikt tego nie sprawdza czasem kogos zlapia, i to nie tylko z Lososiem i Pstragiem ale kazda ryba slychac jak nazekaja przewaznie polacy dlaczego jest tu i tam coraz mniej ryby ..niech sie spytaja znajomych moze oni wiedza. Z tego co widze wymiarowa czy nie, wszystko w rekaw i do domu nic sie nie zmienilo od czasu jak wyjechalem z polski.. Kiedyś czytałem, że w Anglii na dzikich wysypiskach podkładają ukryte kamery (włączają się one na ruch, zdalna transmisja danych, itd.). Potem taki złapany gość dzięki nagraniom płaci olbrzymie kary, zaczynające się od 5.000 funtów w zwyż. Było to już parę lat temu, gdyby dziś zainwestować w taki sprzęt, byłoby pewnie taniej: najpierw umieszczać je w pobliżu zapór (np w Rzeszowie), przegród, tarlisk itp. A później w różnych innych miejscach.... byłoby fajnie. Kłusownicy nie znaliby dnia ani godziny. * Wogóle to ogłaszam konkurs na zdjęcie kłusownika: z trzema wędkami, z wędkami "mieszanymi" typu spinning i gruntówka; z podrywką, z siatką czy innym nielegalnym narzędziem połowu. Plus opis zdjęcia: gdzie (zbiornik, rzeka), kiedy - data i godzina. Dziś cyfrówki mają "fest zoommy".... Panie Staszku świetny pomysł http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif Drodzy forumowicze umieszczajcie zdjęcia "kłusoli" jako załączniki na forum lub prześlijcie na adres kontakt@fishing.org.pl. Jeżeli nazbiera się tego więcej , stworzę nową kategorię np.: Uwaga kłusownik czy coś w tym stylu. Admin Nooo tu nie jestem pewien czy można zamieszczać fotki ludzi którzy na to nie wyrażają zgody. Można wejść w kolizję z prawem. Chyba że będą mieli opaski na oczach http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif Poza tym o wędkarzach mięsiarzach piszcie na wątku "Wędkarz polski" po to go utworzyłem. Oczywiście będzie obowiązkowa opaska na oczy http://www.fishing.org.pl/forum/imag.../icon_wink.gif Od stycznia tego roku na wodach PZW Rzeszów obowiązuje dolny wymiar ochronny okonia 18cm oraz nakaz wypuszczania wszystkich ryb łososiowatych i lipieni nie złowionych na sztuczną przynętę. A w okręgu Zamość widzę wymiar górny dla pstrąga oraz inne nowości. http://www.pzw.org.pl/56/wiadomosci/...asady_korzysta nia_z_wod_gorskich_w_2009_roku A w Kielcach wprowadzono zakaz spinningowania do maja przy równoczesnym zezwoleniu na łowienie na żywca. Przejaw 100% skur... i debilizmu. Ja nigdy nie mogłem zrozumieć i chyba to mnie przerasta dlaczego metoda łowienia na sztuczne przynęty zawsze w naszym pięknym kraju była uważana za coś zbliżonego do kłusownictwa. Ten kielecki zakaz jest tego pięknym dowodem. No cóż jak mawiał Zulu Gulla "Polska to dziwna kraja" Genialne.Zawsze można będzie wyskoczyć na jazio-klenie z żywczykiem. Mnie dziwi w innych okręgach obowiązek opłaty górskiej przy spiningowaniu na wodach nizinnych.No co ma piernik do wiatraka? Gdy bym miał ochotę łowić na Wiśle w Sandomierzu bolenie,szczupaki,klenie czy okonie na sztuczną muchę to dopłata na wody górskie nie jest potrzebna.Jeżeli się mylę to mnie poprawcie.Jest to zwykłe wyciąganie na siłę od spiningistów pieniędzy.Przecież z tej dopłaty nie przybywa drapieżników na nizinach.Jeżeli niektóre okręgi chcą wyciągnąć więcej pieniędzy od wędkarzy to niech zrobią dopłatę do pikera,żwca,gruntówki i czego tam jeszcze chcą.Nie lubię jak się uszczęśliwia ludzi na siłę.Na szczęście u nas jest normalnie i oby tak pozostało. Do zeszłego roku takie porozumienie mieliśmy z Tarnobrzegiem. Myśmy opłacali wody górskie a oni coś tam i mogliśmy łowić. Jest to w pewnym sensie wyciąganie kasy od spinningistów ale pieniądze płacimy naszemu Okręgowi i wszystko się kręciło. Opłacam górskie i łowię na górskich a dodatkowo mam bajer, że mogę pojechać na Wisłę do Tarnobrzega. Niestety widzę, że powoli stajemy się nie mile widziani nad innymi wodami. Brak porozumień z Przemyślem i Krosnem. Od tego roku brak z Tarnobrzegiem i Zamościem. Przecież to są sąsiadujące Okręgi. Nikt mi nie powie, że bajerem jest porozumienie z Białą Podlaską czy Białymstokiem. Jak wiecie jestem przeciwny porozumieniom generalnie a jak już musze ustępować to z bezpośrednimi sąsiadami na pewno nie. Porozumienie może być wtedy gdy do danej wody wędkarz ma 200 km, jest to gwarancją tego, że nie zaleje naszych wód "stado hunów", które przepędzi miejscowych wędkarzy, jak to bywało na Ożannie. Porozumienie z tzw. "ścianą wschodnią" wzięło się stąd że Zamość i Tarnobrzeg przystąpiły do niego, więc by nie robić zamieszania Okręg Rzeszów wszedł w to porozumienie. W tej chwili zarówno Zamość jak i Tarnobrzeg złamały zasady porozumień. W Zamościu nie możemy łowić na wodach górskich bez dodatkowej dopłaty (115 zł), a w Tarnobrzegu na zbiornikach (160 zł dopłaty). Dla ich wędkarzy jest to 30 zł na zbiorniki. W tej sytuacji nasz wędkarz może sobie sam opłacić składki u nich, a my nie będziemy tracić na tym interesie. Mamy porozumeinie z Kielcami, nie stawiają oni wielkich wymagań a i okreg jest w porządku, maja bardzo przejrzyste składki. Mamy porozumienie z Tarnowem, bo jest ważne by Okręg i Mielec miał dostęp do Wisły od mostu w Szczucinie do ujścia Wisłoki. Nie ma porzumienie z Tarnobrzegiem, więc woda Sanu do ujścia Tanwi jest w naszym okręgu. Współczuję wędkarzom z Krzeszowa, Rudnika i Ulanowa. Jest jeszce coś takiego jak opłata jednodniowa więc trzeba będzie z tego korzystać. Popieram Stanisława w 100%. Jeżeli wędkarza stać na 10 lub więcej wypraw na pstrągi na Wieprz,to nie powinno być dla niego problemem opłacenie składki w tamtym okręgu.Jeżeli pojedzie raz czy dwa to zapłaci dniówkę.Tak naprawdę największy koszt to dojazd na odległą wodę. Oczywiście fajnie by było łowić w całej Polsce na jedną opłatę,ale te czasy już się nie wrócą. Lepiej skupmy się na zagospodarowaniu własnych wód.Jeżeli nasze łowiska będą czyste i rybne,to koledzy z innych okręgów wykupią pozwolenia u nas.Będą zadowoleni oni,a my nie będziemy narzekać że wyławiają nam ryby. Co do porozumień to szkoda,że nie mamy z Zamościem i Tarnobrzegiem no ale jeśli złamali zasady i wprowadzili dodatkowe opłaty dla nas to też nie jest w porządku z ich strony i nie ukrywam,że nastawiałem się w tym roku na poznanie tamtejszych rzek,a w tej sytuacji pewnie odpuszczę niestety http://www.fishing.org.pl/forum/imag...s/icon_cry.gif .Obawiam się tylko jednego obserwując co się dziej,a mianowicie,żeby nie doszło do takiej sytuacji kiedy nie podpiszemy porozumienia z Krosnem na Wisłok,bo jak wiemy porozumienie mamy do ujścia Stopnicy,które jest w Strzyżowie i powiem wam,że ja osobiście nie wiem czy bym płakał z tego powodu (nie czarujmy się i nie mamy nawet co porównywać naszych wód do wód Krosna).I wtedy też trzeba było by napisać jak Pan Staszek we wcześniejszym swoim poście,że "współczuje wędkarzom" tylko tym razem ze Strzyżowa,Frysztaka i mieszkającym w tych okolicach fanatykom tego wspaniałego hobby,a jak by nie było w Strzyżowie jest największe koło ("Kleń") położone od Rzeszowa w kierunku południowo-zachodnim i gdyby doszło do takiej sytuacji zaryzykuje i powiem,że 50% członków koła w Strzyżowie przenosi się do Krosna (na pewno wszyscy spinningiści),a Frysztak pewnie cały. Okręg dużo by stracił przez to,już nawet nie chodzi i składki ale jak ktoś się orientuje i jeździ na zawody spinningowe to wie,że ze Strzyżowa jest wielu utytułowanych zawodników,nie będę wymieniał nazwisk bo nie o to tu chodzi.No ale na razie nie ma co gdybać na ten temat,podałem tylko przykład do czego może dojść w przyszłości. Na razie Kroso azchowuje się bardzo opdowiedzialnie i RAZEM gospodarujemy na tych odcinkach rzek. Przenoszenie się wędkarzy do tych kół, kóre im "pasują" to naturalna rzecz. Wędkarza powinno ciągnąć do tej wody, która mu pasuje - dogadywać się powiniem z tym gospodarzem (okręgiem), który udziela zezwoleń na połów ryb. Każdy okre oferuje opłaty jedno, czasem kilkudniowe za połów ryb. w całym koszcie wyprawy wędkarskiej taka kwota nie stanowi dużej części. Problem powstaje przez to, że obwody są tak podzielone jak są. To nawet nie jest to, że mamy struktury okregów tak zbudowane, że nijak się nie wpasowują w strukturę administracyjną (ale i podział obwodów też nie). * Zasady porozumiernia tu: http://www.pzw.org.pl/45/wiadomosci/...orozumienia_ok regu_pzw_w_rzeszowie_na_2009_r I CYTUJĘ: "UWAGA: Wędkarze wędkujący na wodach okręgu w Rzeszowie w ramach zawartych porozumień międzyokręgowych są zobowiązani do prowadzenia rejestru połowu na zasadach obowiązujących w Okręgu w Rzeszowie. POROZUMIENIA: Porozumienia zawarte na zasadach wzajemności z Okręgami PZW „Ściana Wschodnia” tj. Radom, Lublin, Chełm, Biała Podlaska, Białystok i Siedlce (brak jest porozumienia z Okręgami Zamość i Tarnobrzeg). Do połowu metodą spinningową na wodach nizinnych na terenie w/w Okręgów wędkarze Okręgu Rzeszów są zobowiązani do posiadania znaczka uprawniającego do wędkowania na wodach górskich Okręgu Rzeszów. Wędkarze w/w Okręgów z porozumienia „Ściana Wschodnia” mogą wędkować na wodach Okręgu Rzeszów wyszczególnionych w tabelach: I i V (z wyłączeniem zbiorników), natomiast na wymienionych w tabelach: III i IV po opłaceniu składki uzupełniającej na zbiorniki w wysokości 30 zł. Porozumienie zawarte na zasadach wzajemności z Okręgiem PZW Kielce. Wędkarze z Okręgu PZW w Kielcach mogą wędkować na wodach Okręgu Rzeszów wyszczególnionych w tabelach: I i V, natomiast na wymienionych w tabeli: III i IV po opłaceniu składki uzupełniającej na zbiorniki w wysokości 30 zł. Porozumienie na części wód z Okręgiem PZW Tarnów który jako użytkownik rybacki udostępnia na zasadach wzajemności do wędkowania dla wędkarzy PZW Okręgu w Rzeszowie następujące wody: rzeka Wisła na odcinku od mostu w Szczucinie do ujścia Wisłoki oraz cały obwód rybacki nr 1 rzeki Breń. Okręg PZW w Rzeszowie jako użytkownik rybacki udostępnia do wędkowania na zasadach wzajemności dla wędkarzy PZW Okręgu w Tarnowie następujące wody nizinne z wyłączeniem wód krainy pstrąga i lipienia oraz zbiorników znajdujących się w granicach wymienionych poniżej obwodów rybackich: rzeka Wisłoka od mostu drogowego w miejscowości. Bielowy do ujścia Tuszymki ( w granicach obwodów rybackich nr 3, 4 rzeki Wisłoki). Wędkarzy wędkujących na w/w wodach obowiązuje rejestr połowu ryb macierzystego Okręgu. Jednocześnie na wodach objętych niniejszym porozumieniem obowiązują zasady rejestracji połowów ustalone przez użytkownika rybackiego. Po wniesieniu przez wędkarzy Okręgu Tarnów składki Okręgu Rzeszów w wysokości 30 złotych (składka uzupełniająca zbiorniki) Okręg w Rzeszowie udostępnia do wędkowania dla tych wędkarzy Okręgu Tarnów zbiornik Mokrzec stanowiący część obwodu rybackiego Nr 3 rzeki Wisłoki oraz Strzegocice (wyrobiska pożwirowe). Wędkarzy wędkujących w wodach wyżej wymienionych zbiorników obowiązuje rejestr połowu ryb Okręgu Rzeszów. Porozumienie zawarte z Okręgiem PZW Krosno na wody obwodów rybackich: Wisłok 2, Wisłoka 2 – (użytkownik rybacki Okręg PZW Krosno), Stobnica 1 – (użytkownik rybacki PZW Okręg w Rzeszowie) udostępnione do wędkowania dla członków Okręgów Krosno i Rzeszów na podstawie zawartego porozumienia. Wody udostępnione do wędkowania dla wędkarzy innych okręgów (spoza zawartych porozumień, wymienionych powyżej) na podstawie opłaconej składki Okręgu PZW w Rzeszowie na ochronę i zagospodarowanie wód z uwzględnieniem ich charakteru wymienione w TABELI NR I, III, IV, V oraz wymienione poniżej (1*, 2*, TABELA II i VI." Dobrze rozumiem, że jeśli Krosno powie NIE, to nie będziecie mogli łowić na Wisłoku w Strzyżowie a dopiero poniżej ujścia Stobnicy? Jeśli tak to macie grubo http://www.fishing.org.pl/forum/imag...s/icon_sad.gif I naczym polega to porozumienie z Krosnem na Wisłok? Siksa, po to by nie tworzyć sztucznych granic posługujemy się ustalonymi obowdami. wędkarze obu okręgów łowią na swoje opłaty i wpisują do swoich rejestrów. Doszło do tego tylko to, że łososiowate złowione ina metodą niż spinning mają być wypuszczane do tego samego łowiska oczywiście. Tak Siksa dobrze zrozumiałeś,tylko poniżej ujścia Stopnicy gdyby nie porozumienie http://www.fishing.org.pl/forum/imag...s/icon_sad.gif .Panie Staszku myślę,że Siksawie po co są obwody i dla czego zostały utworzone http://www.fishing.org.pl/forum/imag...on_biggrin.gif i wydaję mi się,że miał na myśli pytając "Na czym polega to porozumienie z Krosnem na Wisłok " co daliśmy w zamian(przynajmniej ja tak to zrozumiałem ale w sumie pisze o tym w porozumieniach tylko powiem szczerze też miałem z tym problemy kiedyś zanim załapałem o co chodzi http://www.fishing.org.pl/forum/imag...n_rolleyes.gif ).Jeśli tak to już Ci odpowiadam Siksa,a mianowicie za Wisłok 2 (czyli od Beska) i Wisłokę 2 (od ujścia Jasiołki),oddaliśmy Stopnice 1 .Jeśli źle Cię zrozumiałem to sorki http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif.Co do tego,że ryby łososiowate złowione inną przynętą niż sztuczna (tylko spin Panie Staszku??Mucha chyba też http://www.fishing.org.pl/forum/imag...icon_smile.gif)trzeba wypuszczać jestem jak najbardziej ZA i to mi się podoba http://www.fishing.org.pl/forum/imag...on_biggrin.gif . Wiem po co są obwody ale nie powiesz mi Staszku, że sztuczną granicą nie jest zakaz łowienia w Strzyżowie powyżej Stobnicy. Taki zakaz powinien być przeniesiony powyżej miasta np do najbliższego mostu. Przecież Krosno może zwietrzyć dobry interes aby nie podpisywać porozumienia na tamtejszy Wisłok. W ten sposób tak jak napisał Beret, Krosno przyciągnie do siebie dużą część naszych wędkarzy.Zamość i Tarnobrzeg już się wypiął.Poczekamy jeszcze chwile aż wody zaczną przechodzić w prywatne ręce to Krosno aby nie zmniejszyć swych dochodów nie podpisze tego porozumienia. Dla mnie nie pojętym jest jak można ustalić granice obwodu w środku miasta. Przecież bardziej sztucznej granicy nie można wymyślić. I jeszcze jedno pytanie do Bereta. Czy za wędkowanie powyżej Stobnicy musicie coś dopłacać w ramach tego porozumienia? Nie nie Siksa nic nie dopłacam tak ja,jak i inni wędkarze Okręgu Rzeszów możemy łowić bez żadnych dodatkowych opłat do mostu w Besku. Na pewno nie jest to zależne od nas - taki podział. Z czesem może będą możliwe wnioski z zmianę granic, ale wtedy też będzie dym - bo obie zainteresowane strony będą granicę rozpychać na swoją korzyść. w tym roku przed wielu wędkarzami będzie ciężki wybór - gdzie płacić i co. Zobaczcie sobie wachlarz opłat w Tarnobregu czy Zamościu - w którym to Zamościu, osobno płaci się wody górskie i wody nizinne - komplet składek z czonkowską to sporo kasy: 333 złote (plus ew. fundusz koła), plus 100 złoty za trolling. Dla mnie osobiście brak porozumień między Rzeszowem a Przemyślem jest porażką. Należę do okręgu przemyskiego ale tak naprawdę muszę opłacić również składki rzeszowskie. Z opłacenia okręgu przemyskiego mogę łowić na mojej lokalnej rzeczce, Lubaczówce a dużo ludzi wie, że tam łowi się tylko po stanach powodziowych no i kawałek Sanu. Już niektóre odcinki Wisłoka oddalone o parę kilometrów od mojego miasta są uznawane za wody okręgu rzeszowskiego. Tak samo jest z "Czystym" mam do niego zaledwie 7km ale muszę opłacić składki rzeszowskie. etc. Ożanna, Brzóza. Wydawanie kasy x2 no ale cóż. Prawda jest taka, że Przemyśl nie ma co nam zaoferowac w takim porozumieniu. A do tej pory żądania miał ogromne. Powtarzam to po raz kolejny, to kwestia wyboru, jeśli częściej łowisz w Okręgu Rzeszów to tam płać i łów. W końcu dotarłem do wyroku w sprawie "elektrycznej wędki", prze miesiąc wisi w Gminie Kuryłówka na tablicy ogłoszeń - pigon, tuna - moglibyście sprawdzić czy jeszcze wisi? http://www.pzw.org.pl/1324/wiadomosc.../sprawa_elektr ycznej_wedki To chyba najwyższa grzywna o jakiej czytałem za tego typu kłusownictwo. Brawo. Mam jedno pytanie, dlaczego łódka nie została zarekwirowana? Przecież też służyła do kłusownictwa? Przy najbliższej okazji sprawdze czy wisi. To i tak jest mała kara za takie coś!!!!!! Siksa, dzięki! W amoku radości nie zwóciłem na to uwagi. Sprawdzę to, i zadzownię do Okręgu by się odwołali od wyroku mają mało czasu. Pigon to nie jest mało, biorąc pod uwagę, że część spraw nie trafia w ogóle do sądu. Kuriozum jest sprawa z kwietnia gdzie złapani w Piskorowicach podrywkarze nie zostali wogóle ukarani. W uzasadnieniu jednej sprawy przeczytałem że, pisząc w skrócie: oskarża się gościa że łowił na podrywkę, ale umarza się częściowo bo nie tego zrobił. ??? Ręce opadają. Poza tym nie jest to łatwe, ledwie wyszedłem z sali sądowej a gość miał do mnie anse, miałem też zaraz w nocy telefon z pogróżkami. Jestem do tego zresztą przyzwyczajony bo ile razy uczestniczę w jakieś sprawie dot. kłusowników to głuche telefony, lub pogróżki to standard (i miła tak Kol .wojnarski z Grodziska, i wielu innych co biora udział w takich sprawach zapewne też). Szkoda, że nie ma u nas tak,że na taką sprawę idzie ze mną ekipa "rosłych" wędkarzy, powiedzmy tak z 10-12 gości postury słusznej. Ne musieli by nic mówić, ani robić. Po prostu pokazać się w Sądzie, że się interesują, i że co tu ukrywać grawarantują wsparcie i bezpieczeństwo takiej osobie jak ja, co się wychyla. I śmie przeciwstawiać się kłusownikom. Niestety czasem tylko takie argumenty przemawiają do niektórych, gdy niska szkoliwość czynu, albu umarzanie spraw jest na porządku dziennym. Prze te 16 lat bycia strażniem byłem świadkiem lub oskarżyciel posiłkowym w wielu sprawach, ja już o nich zapomniałem nawet - a jak myślicie goście, którzy zostali skazani zapomnieli? Niektórzy pewnie nie... i zwykle nie mają pretensji do sądu, do ZO PZW, do koła, mają je do takiego gościa jak ja lub wy, którzy bronią swoich praw (w końcu płacimy za możliwość wędkowania), którzy śmią się odzywać. Najgorsze jest, to że jeśli już dojdzie do sprawy to Sądy są sprawiedliwe i wydają wyroki takie jak ten. Jednak wobec braku naszego zainteresowania, a może nawet odwagi by występować z oskarżeniem? może nie dziwota, że tak rzadko kłusownicy są karani. No może i racja Staszek ze to wogóle jest sukces ze zapadł wyrok. Faktycznie bardzo rzadko zdarza sie że kłusole są karani sądowym wyrokiem. Jeśli będą karani wyrokiem tego tym to może zaczną sie bać i co za tym idzie nie będą kłusować. A jak nie to pomyśli jeden z drugi ze i tak mi nic nie zrobią to można spokojnie kłusować. Kolejni wpadli: http://www.pzw.org.pl/home/wiadomosc.../Wpadli%20K%B3 usole |
||||
Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||