ďťż
Sweety
najulubieńsza wasza przynęta?
Pudełko na przynęty spinningowe
Sprzedam zestaw przynęt.
Wasza najgorsza przynęta
Przynęty kleniowe
PRZYNĘTY BOLENIOWE
Zalani liczą straty
Straty po derbach
www.ateista.pl - myślę wiec jestem.
profil biologia - wos
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spartaparszowice.keep.pl

  • Sweety

    każdy wędkarz łowiąc stracił nie jedną drogocenna przynętę więc może napiszecię jaka to była


    Kilka lat temu zakupiłem w fishing-marcie super plecionkę Berkley, do tego kilka woblerów rapali. Pierwszy wyjazd i strata 3 rapalek, wszystko przez plecionkę, która rwała się na zaczepach jak nitka. Nigdy więcej plecionek Berkleya i sklepu F-M...
    Ja tam nie narzekam na owe plecionki. W tej chwili posiadam Fireline. Jest dobra.
    Była to właśnie fireline, bardziej narzekam na sklep, który sprzedał mi zleżałą plecionkę... Od 2 lat używam wyłącznie Strena, jestem b. zadowolony i nie zamierzam więcej eksperymentować z plecionkami...


    Jedyną zaletą Fishing-mart jest to, że mają duży asortyment ale jak to się ma do jakości myślę, że wielu z nas się przekonało. Żeby nie było off topu to pamiętam jak dziś jeden dzień kiedy kupiłem sobie 3 pierwsze woblery w moim życiu (w tym jeden salmo hornet) i na drugi dzień je urywłem >:(
    Rwało się drogocenne przynęty oj rwało z bólem serca.Nie wiem ile tego było ale sporo lecz problem rozwiązałem i od dłuższego czasu mam dobrego przyjaciela w kamizelce który dzielnie walczy z zaczepami ;D
    PS. jakby ktoś chciał sie dowiedzieć coś o nim:)http://aukcja.interia.pl/show_item.php?item=892033572
    Witam

    REKLAMA: 8) Jak by coś to odczepiacze DEMON są do nabycia w moim sklepie 110g; 135g; 185g. Cena 50,- zł to taniej niż na Allegro z wysyłką. :D
    Tyle tego zostało już w wodzie, że trudno spamiętać która strata bolała najbardziej. Pamiętam urwanie chyba pierwszego woblera w życiu a na pewno Horneta. Dostałem go jeszcze za czasów gdy w szkole na mikołajki dostawało się prezenty. Ja właśnie chciałem dostać Horneta. Byłem na rybach a boleń w jednym miejscu bił jak opętany, więc długo się nie zastanawiałem i posłałem do boju Horneta. Bodajże w trzecim rzucie zaczepiłem o żyłkę znajdującą się we wodzie. Niestety woblera tam zostawiłem chodź próbowałem go ratować chyba ze trzydzieści minut. W tym samym miejscu zostawiłem sieka. Woblera dostałem od przedstawiciela handlującego tymi woblerami. Zapytał się mnie jakie ryby łowię najczęściej. Odpowiedziałem, że klenie a on wyszukał takiego niepozornego woblera i mi go dał. W życiu nie miałem skuteczniejszego woblera na klenie czy okonie. Kosił wszystko co było we wodzie. Czekam teraz na przesyłkę z F-M i mam nadzieje, że zamówiony woblerek będzie równie skuteczny. Inną bolącą stratą była strata Rapali Ratlin. Znalazłem ją na Wisłoku i trzymałem w pudełku gdyż była to moja jedyna rapala. W końcu zacząłem nią łowić w pewnym miejscu i szczupaki pokochały ją od zaraz. Niestety i na nią przyszedł czas. Wszystkie to historie to już zamierzchłe czasy a teraz straty woblerów już tak nie bolą. Przynęty był odzyskał gdybym miał odczepiacz. Teraz się bez niego nie ruszam z domu chodź planuję zakup Demona aby być przygotowany na wszystko.

    Ps. Lukxes, kolejny ciekawy wątek twego autorstwa.
    Marcin a tym odczepiaczem nie odczepi się bez stalki czy się może myle ??? ???
    ja tez dawniej kiedy nie miałem odczepiacza to się bałem łowić woblerami żeby ich nie zerwać wiec też kupiłem coś podobnego tylko jest w kształcie kółka z ząbkami i efekty są

    Ojjj zostawiło się troche przynęt w wodzie. Od czasu jak zrobiłem sobie różne odczepiacze tych strat jest mniej, ale i tak czasem nie pomagają. Z kupnych przynęt uzywam tylko gumek, więc straty po zerwaniu niskie. Wobki i wirówki sam sobie robie i jak coś tam zostanie w wodzie to też za bardzo nie rozpaczam. Ale jak się urwie jakiegoś killera to serducho troche boli. Miałem kilka takich wobków które były skuteczne zawsze i wszędzie i je urwałem. Ale pierwszy zakupiony wobek który został na drzewie to po nocach mi się śni. Za sprzedane butelki zakupiłem nowego, ślicznego woblerka i na pierwszym łowieniu go urwałem. A tani to on nie był.
    W 88 lub 89 kupiłem w małym sklepiku w Gorlicach 3 małe wirówki rozmiar może 0.5 przegubowe ręcznie robione przez jakiegoś magika.Wytargałem na to tyle ryb że inne firmowe mogły się schować.I zostały gdzieś na dnie.ale pamiętał będę je chyba do końca życia takie były sprytne.
    Witam,
    smutny temat zaczęliście, acz ciekawy :)

    Z mojej strony dorzucę krótką historyjkę o wspaniałej, małej obrotówce. W czasach kiedy dopiero zaczynałem spiningowanie miałem bodajże 4 przynęty: srebrną "0" meppsa, srebrną "1" no-name, złotą w niebieskie kropki obrotówkę nr.2 i wielką srebrną wahadłówkę Gnom. Łowiłem głównie na stobnicy, czasem na Wisłoku w Strzyżowie. Od razu do gustu mi przypadła najmniejsza obrotóweczka. Łowiłem na nią zawsze i wszędzie, niemalże w każdych warunkach. Od niej zaczynałem i równocześnie była przynętą mojej ostatniej szansy. Złowiłem na nią niemal wszystkie gatunki ryb występujące w Stobnicy: klenie biły w nią jak szalone, pstrągi nią nie gardziły, w słoneczne dni atakowały ją uklejki i jelce, w dolnym biegu Stobnicy i w Wisłoku wyjmowałem na nią wiele okoni, zdarzyły się też 3 szczupaki (jeden ponad 50!) i żaden z nich jej nie obgryzł... Pokonał ją konar wystający z dna na jednym ze stobniczańskich przelewów :(
    Spędziłem przy tym miejscu wiele minut, i tylko strach przed podniesioną, lekko zmąconą wodą powstrzymał mnie przed wejściem do wody.

    Moja najlepsza przynęta została w wodzie i nagle skończyły się częste uderzenia kleni...

    EPILOG:
    Szanujcie swoje przynęty ale nawet te najłowniejsze nie przyniosą Wam upragnionej ryby, jeśli ich nie użyjecie.

    EPILOG II:
    Od grudnia mam już takiego samego Meppsa:)
    Witamy na forum Baco:)

    Straty pojedynczych przynęt są jeszcze do przełknięcia, mi w zeszłym sezonie przytrafiła się strata całego pudełka z woblerkami. Pudełko było dwustronne, około małych 40 wobków w jednej chwili przepadło.
    Moja największa strata w przynętach miała miejsce w 1995 roku podczas Muchowych Mistrzostw Polski , przed moją ostatnią turą na j. Myczkowce. Mając szanse na dziesiątkę, posiałem całe pudełko w którym miałem między innymi odłożone muszki, właśnie na jezioro (razem około 400-450 szt). Oj bolało, bolało, ani muszek, ani wyniku. Najdotkliwsza strata sprzętu miała miejsce coś około 1983 roku, jak przez nieuwagę, sam sobie złamałem spinning, była to stara poczciwa Germina, bardzo rzadko spotykany model, prawdopodobnie wyprodukowano ich tylko kilka set sztuk, oczywiście szklak, ale wykonany z blanku, a nie z pręta i do tego z dwuręczną korkową rączką, długość 210 cm wyrzut do 20g.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nea111.keep.pl
  • ďťż
    Wszelkie Prawa ZastrzeĹźone! Sweety Design by SZABLONY.maniak.pl.